A mówili, żeby wracać...

Czyli o moim nieprzystosowaniu, i o tym, jak Polska bardzo się zmieniła...



Dość długo się nie odzywałem. Do końca czekałem na wyniki wyborów prezydenckich, a kiedy je poznałem, zaszyłem się w ciemnej piwnicy, żeby w spokoju, w towarzystwie szczurów i nietoperzy, w milczeniu smakować gorycz rozczarowania. 
Nie, nie uważam Komorowskiego za wybitnego polityka. Wręcz przeciwnie, polityk z niego taki, jak ze mnie tancerz flamenco.
Jego zaletą było to, że przynajmniej nie należał do PiS, a dla mnie to już coś.
Od dziecka mam wstręt do oszołomów i ludzi pieprzniętych na tle religijnym, a prezydent Duda doskonale wpisuje się w moje lęki.


Miałem jeszcze nadzieję, że „strata” Komorowskiego to nic poważnego, skoro rewolucyjny duch Kukiza porwał tłumy, i dawał nadzieję na lepsze, albo przynajmniej inne jutro, lecz po jego niedawnej wypowiedzi, kiedy na fejsie zadeklarował, że dołoży rodakom po 2000 zeta do pensji, spasowałem, i straciłem nadzieję na lepsze jutro.


Potem włożyłem Pawła do teczki „Kononowicz, Kukiz, Braun i inni”. Stwierdziłem, że jego program jest równie piękny i naiwny, jak wypowiedź przedszkolaka na temat – "co byś zrobił, żeby Polakom żyło się lepiej".


Jeśli jest ktoś, kto naprawdę uwierzył w moc i program Pawła Kukiza, to zapewne dzieci z podstawówki oraz kucharki kolonijne…
Wracając do rzeczywistości, czyli Andrzeja Dudy. 


Parokrotnie zostałem przywołany przez znajomych do porządku, za sianie defetyzmu, niepotrzebnej paniki i straszenia ludzi Pisiorami oraz Kościołem. Owszem, mimo że chrzczony, uczulony jestem zarówno na tę partię, jak i na kler.


 Na partię PiS dlatego, że używają wyłącznie biegu wstecznego, mącą wodę, a ich działalność opiera się na permanentnym szukaniu dziury w całym. 
Dodam, że wygląd twarzy całości ich zarządu, oraz sposób formułowania wypowiedzi każe mi myśleć, że wszyscy oni są pacjentami szpitala psychiatrycznego. Teraz, po wygranych przez Dudę wyborach, spod kamieni zaczyna wyłazić robactwo, a z worka Szydło...


Nad grupą czuwa władca marionetek, Jarosław „Bonaparte” Kaczyński. Dzięki temu, wypowiedzi polityków PiS są cudownie zbieżne i pozbawione osobistego rysu. 


Andrzej Duda podobnie jak Paweł Kukiz także obiecywał cuda na patyku, choć w bardziej powściągliwy sposób. Doskonale wiemy, że niewiele z tych obietnic wyniknie, ale warto postać z boku i poobserwować, w jaki sposób nasz nowy prezydent będzie się z nich wycofywał. Zakładam, że będzie twierdził, iż wszelkie jego szlachetne inicjatywy blokowane są przez rząd PO.
A co do straszenia PiSem...


 Chyba nie bardzo się pomyliłem w moich prognozach. Andrzej Duda oficjalnie nie objął jeszcze stanowiska, ale już zapowiedział, że nieustanie w wysiłkach, żeby pomnik "Ofiar Smoleńskich” stanął na honorowym miejscu przed Pałacem Prezydenckim. 


A może nie cackać się, tylko wyciąć palnikiem pomnik Józefa Poniatowskiego, i w jego miejsce postawić replikę Tupolewa z betonu? Naród będzie w siódmym niebie, a przynajmniej jego najbardziej patriotyczna, katolicka część. Zagraniczne media też będą miały ubaw...



Zwycięstwo Andrzeja Dudy pociąga za sobą również inne, mniejszego kalibru zjawiska. Na przykład takie, że coraz częściej widzę w telewizji księży. 


Na razie nieśmiało wypowiadają się na tematy in vitro, czy homoseksualizmu, ale wyczuwam, że wkrótce owa nieśmiałość zniknie, a wtedy nie będzie nam do śmiechu. Nawet serialowa policja plany operacyjne musi uzgadniać z Ojcem Mateuszem.


Wybraliśmy ultra-katola na prezydenta, teraz będziemy musieli zjeść tę żabę…


Przeżyłem w Polsce ponad rok. Przez ten czas mogłem skonfrontować mity i uprzedzenia emigrantów znad Tamizy z tym, co zastałem.
Z przykrością muszę stwierdzić, że wiele z mitów okazało się faktami. Biurokracja kwitnie lepiej niż perz na działce ojca. Być może nasz kraj jest jednym z ostatnich w Europie, gdzie zakłady pieczątkarskie trzymają się mocno, bo polscy urzędnicy kochają pieczątki...


A służba zdrowia? 


O pracy w Polsce i systemie rekrutacji nieraz już pisałem. 


Generalnie, komfort życia w naszym kraju mówiąc eufemistycznie, nie powala. A szkoda, bo kraj piękny, mlekiem i miodem płynący, tylko kasy ciągle brak. Czy to się kiedyś zmieni? Kolejne następujące po sobie rządy twierdzą, że tak, choć jak dotąd, żadnemu się to jeszcze nie udało…
Szkoda, że nie urodziłem się w jakimś totalnie zasyfiałym kraju, z  moczem i stolcem płynącym rynsztokami, tabunami żebraków, i wszechogarniającym smrodem, bo wtedy jakoś łatwiej by się stąd wyjeżdżało. A tak, co wyjazd, to tęsknota i rozdarcie.
Dlatego wznoszę oczęta ku Niebu, ukradkiem wycierając łzę i nucę sobie:

Ty, Panie tyle czasu masz, mieszkanie
w chmurach i błękicie,
a ja na głowie mnóstwo spraw,
i na to wszystko jedno życie.
A skoro wszystko lepiej wiesz,
bo patrzysz na nas z lotu ptaka,
to powiedz czemu tak mi jest,
Że czasem tylko siąść i płakać...

Ja się nie skarżę na swój los
Potulny jestem jak baranek
I tylko mam nadzieję, że...
że chyba wiesz, co robisz, Panie...


Na koniec dyskretnie pierdnę jeszcze Mickiewiczem…

Wiem, że pewnie powrócisz mnie cudem na Ojczyzny łono,
tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną,
do pagórków Greenwich, do tych pól golfowych,
szeroko nad błękitną Tamizą rozciągnionych…


A teraz czas przestać się mazać. Wziąć się w garść, spakować, i potraktować sprawy zadaniowo. Romantyzm w połączeniu z brutalnym kapitalizmem, jest jak bigos z truskawkami.
Teraz muszę się ogarnąć, żeby w możliwie najkrótszym czasie móc wysłać na blog meldunek "J-23 znowu nadaje"...


2 komentarze:

  1. brawo, lepiej bym tego nie ujął, choć pozwolę sobie dolać trochę oliwy do ognia :) Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, bo w tym kraju nigdy nie będzie dobrze, dopóki "elity" będą zamiast rozumem i dobrem narodu, kierowały się krzyżem, kadzidłem i dobrem Watykanu. Tu wpierw należałoby zerwać konkordat i postawić czarnej mafii proste ultimatum. Albo nie wpier... się w wewnętrzne sprawy tego ponoć niezawisłego kraju, albo każdy wasz agent, zostanie w trybie natychmiastowym deportowany, bez prawa powrotu, albo osadzony we więzieniu w którym przetrzymywani się zdekonspirowani agenci innych wywiadów. A u nas "elity" są moralnie i mentalnie wiernopoddańcze względem Watykanu i dopóki ta pępowina nie zostanie przecięta, a fanatycy religijni odsunięci od ustawo i prawodawstwa, dopóty rozum i logika nie zatriumfuje nad ciemnogrodem. Dla mnie nie ma znaczenia czy rządzi PIS czy PO, byleby rządził mądrze. Co kilka lat doświadczamy teoretycznej roszady na najważniejszych stołkach, na zmianę obstawianych potem swoją ekipą, ale w praktyce nic się nie zmienia, bo od 25 lat tym krajem rządzi ten sam skorumpowany beton, który pozornie wykonuje jakieś ruchy pod publiczkę, ale pod stołem i tak się dogadują, np. Wy nam zostawicie związki zawodowe, a my nie ruszymy Kruz'u i tak w kółko. Dopóki nie przewietrzy się salonów politycznych z nagromadzonego tam syfu i lobbystów, w tym kraju nigdy prawo nie będzie pro społeczne, a pro bankowe, pro korporacyjne i pro watykańskie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podsumowując - księża na Księżyc :)
      A tak poza tym, patrząc na wieczną niedolę Polaków stwierdzam, że prawdopodobnie jesteśmy narodem przeklętym.
      W każdym razie, mimo naszej pobożności, bozia nie za bardzo za nami przepada :)

      Usuń

Lekkie, wakacyjne opowiadanko...

  Kończę nową książkę i w ramach odpoczynku od niej, wyskrobałem opowiadanie. Może komuś dobrze zrobi na głowę, może kogoś zrelaksuje, a nie...

Najchętniej czytane