Te trywialnie nazwane przeze mnie figle, to tragedia rodzinna i problemy zdrowotne, które na szczęście oddaliłem. W międzyczasie napisałem kolejną książkę i kończę trzecią. Mimo to gdzieś z tyłu głowy kłębiły się myśli o reaktywacji bloga. Zauważyłem, że w blogosferze trochę się zmieniło. Odkryłem, że „pisemne” blogi powoli wypierane są przez podcasty. Nie wiem, z czego to wynika. Może ludziom znudziło się czytanie, a słuchanie nie absorbuje takiej uwagi? W końcu w trakcie słuchania można wyciskać wągry, obierać ziemniaki lub prowadzić samochód i tu jest wyraźna przewaga treści przekazywanych (że tak to chamsko określę) drogą oralną.
Najtrudniejszą do przeskoczenia jest dla mnie tematyka podcastów, bo mam w głowie tyle tematów do ogarnięcia, że ciężko byłoby mi skupiać się jedynie na perfumach. Zwłaszcza że ostatnio coraz mniej mnie kręcą. W dodatku z czasem spektrum moich zainteresowań znacznie się poszerzyło. Na tyle, że mógłbym opowiadać o sprawach, o których jeszcze rok temu nie miałem pojęcia, a teraz mógłbym gadać o nich godzinami.
No dobrze. Tyle na dziś z moich szumnych zapowiedzi, a teraz czas na konkretne działania. Mam porządny sprzęt, więcej wolnego czasu, głos mimo papierosów jeszcze w miarę zrozumiały, więc teraz ciężko będzie mi się z tego wymiksować. Czas zakasać rękawy i realizować plany.
Boże, miej mnie w swojej opiece...