Wpadłem na chwilę złożyć Wam życzenia...


Składanie życzeń to dla mnie trudne wyzwanie. Co roku te same banały o szczęściu, zdrowiu i takie tam. Wszyscy doskonale wiemy, że co ma być to i tak będzie. Prawda jest taka, że życie to kawał chama, który serwuje i mnoży głównie przeszkody zamiast ciastek z kremem, a kiedy się przewracamy, stoi z boku i się z nas śmieje.
Na szczęście mamy Boże Narodzenie które działa jak narkotyk zwany powszechnie jako "Magia Świąt". Wywołuje on euforię, przywołuje obrazy z czasów beztroskiego dzieciństwa kiedy wszystko było kolorowe, świecące, brzęczące i pachnące, dodając tym samym sił, wiary w lepsze jutro i przykrywając problemy. 


Teraz wiecie, jak wyglądają życzenia zgorzkniałego pryka, który jako dziecko chciał zostać kosmonautą a skończył w poligrafii. 

Czas na finał:
Wszystkim bliskim osobom, mniej bliskim, a nawet dalszym, ale przyjaźnie nastawionym, życzę przede wszystkim zdrowia i szczęścia. To czysta loteria, dlatego oba czynniki zestawiłem obok siebie. Oprócz tego życzę dużo uśmiechu, miłości, radości i żebyście przez te parę dni zapomnieli o troskach dnia codziennego, bo wszak czas mamy teraz niecodzienny. Dlatego nie myślcie o zaległych ratach za samochód, tylko jaracie się Kevinem na Polsacie i opychajcie karpiem.
Wesołych Świąt zatem...


O tym jak obejrzałem "Wiadomości" i o tym że raczej nieprędko wrócę do Polski...


Od kilku dni śledzę pisowskie „Wiadomości” i… 


Ludzie nie kłamali, mówiąc, że nie ma już polskiej telewizji. Zamiast niej mamy propagandową partyjną tubę Jarosława. Wiadomo, kto ma władzę, ten trzęsie wszystkim. Mediami też, ale na Boga! Czy wśród tej całej pisowskiej zgrai kretynów naprawdę nie ma nikogo, kto ma, choć śladowe oznaki obecności mózgu?
Taką propagandę, jaką uprawia PiS, robiło się w czasach stalinowskich, ale wtedy prało się mózgi głównie analfabetom, których mózgi miały niewiele do roboty. Zajmowały się głównie sterowaniem źrenic, żeby prawidłowo reagowały na światło, i od czasu do czasu przypominały, że zbliża się kupa i że trzeba zacisnąć zwieracze, żeby nie nasrać do gumofilców…
Tyle że czasy się zmieniły, mózgi znacznie się rozrosły, więc trudno się nie wnerwić oglądając niezdarne wysiłki pisowskich propagandzistów usiłujących wmówić nam, że bez PiS i Jarosława jako naród przestaniemy istnieć. Ostatni raz podobnie robione „Wiadomości” oglądałem w stanie wojennym, i nie sądziłem, że jeszcze kiedyś przyjdzie mi oglądać podobną sieczkę propagandową. 


Schemat jest ten sam. Przekazujemy dobre wiadomości, pokazujemy Szydło (zawsze uśmiechniętą lub zatroskaną ludzkimi problemami), jeśli przekazujemy bardzo dobre i bardzo ważne wiadomości pokazujemy Jarosława (wybieramy zawsze ujęcia Jarosława pogodnego i pewnego siebie), a pomiędzy nimi wrzucamy wyrwane z kontekstu krytyczne wypowiedzi skompromitowanego polityka PO lub innej opozycyjnej partii (zawsze wściekłego, najlepiej rozczochranego i spoconego).
W ten sposób elektorat PiS ma pewność, że wybrał dobrze. Bo elektorat PiS składa się głównie z ludzi prostych i lubi proste przekazy, bo tylko takie do niego trafiają. 


Ostatnio na topie „Wiadomości” króluje nagonka na prezydentową Warszawy. PiS dwoi się i troi, żeby prostym ludziom powiedzieć, że to aferzystka, która okradała biednych ludzi z mieszkań. Tak naprawdę chodzi o zdobycie ostatniego bastionu PiS, czyli stolicy, ale motłoch w ciemno łyka te manipulacje jak pelikan.  Kaczyński wie, że warszawiakom nie da się wyprać mózgów tak łatwo jak ludziom z Podlasia, dlatego stosuje metodę stalinistów – dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf. Zaślepiony władzą absolutną zrobi wszystko, żeby była do końca absolutna, bo cel uświęca środki. Jarosław uprawia makiawelizm pełną gębą, a Natura wyszła mu naprzeciw i wyposażyła go w nawet w odpowiednią gębę…


Tyle pisałem na moim blogu o tym, że chcę wracać do Polski, że mimo dostatniego bytu na emigracji serce zwycięża nad rozumem, ale od paru miesięcy serce się skurczyło. Jakby chciało mnie przeprosić za swoją nachalność i powiedzieć, żebym się nim zbytnio nie przejmował, bo serce widzi, co się dzieje w Polsce, że mogę się mocno rozczarować tym widokiem.
Mózg natomiast stał się arogancki i bezczelny. Pokazuje mi to, czego nie widziałem albo nie chciałem widzieć. Pokazał mi Polskę, w której rządzą buraki i Polskę, w której buraki czują się dobrze. A to wszystko za 500 złotych…
Polskę śmieszną, której rząd, zamiast skupić się na reformowaniu ważnych problemów typu emerytury, czy służba zdrowia, zajmuje się kolejnym rozkopywaniem zwłok wypadku lotniczego i stawianiem pomników tym którzy w nim zginęli, oraz pier... brzozą...



Dawno temu pisałem na blogu o tym, co spotka Polskę rządzoną przez PiS. Pisałem to w tonie żartobliwym, ale życie przerosło kabaret.  Robi się z mojej Ojczyzny państwo wyznaniowe, choć nie od dziś wiadomo, że mieszanie religii z polityką to wyjątkowo obrzydliwa mieszanka.
Człowiek, który powinien być pacjentem szpitala psychiatrycznego, został szefem MON, do współpracy zaprasza dzieci i drażni się z Rosją. Być może w końcu doprowadzi nas do wojny polsko-ruskiej wierząc, że będzie jak w roku 1920 i ją pokonamy.


Systematycznie psujemy sobie stosunki polityczne, z kim popadnie (ostatnio z Francją z powodu śmigłowców),  bo przecież Polska jest Chrystusem Narodów i nikt nam nie podskoczy ani nie będzie mówił jak mamy żyć. 


Zauważyłem też, że wiele działań rządu skupia się na tym, jak udupić Tuska, i główkuje jak wsadzić go za kratki. Póki co, jak dotąd Tusk jest dla nich nieosiągalny, także pod względem intelektualnym. Ale Jarosław robi co w jego mocy, żeby swojego odwiecznego wroga wbić w glebę. Ciemniejszej stronie swojego elektoratu już wmówił, że Tusk okradał Polskę i z pieniędzmi uciekł do Brukseli, a ostatnio ku zdziwieniu zagranicznych mediów nasz rząd oświadczył, że  nie poprze wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej. Wszystko po to, żeby Tusk z braku pracy mógł wrócić do Polski i skończyć w wilgotnej ciemnej celi…


Zagraniczne media nie wiedzą, bo skąd mają wiedzieć, że Polak Polakowi prędzej bezinteresownie nóż mu w plecy wbije, niż pomoże.  Na naszym sztandarze oprócz słów „Bóg, honor i Ojczyzna” powinno znaleźć się  jeszcze miejsce na „Zawiść”.
Innym fascynującym zjawiskiem jest to, że doczekaliśmy się kultu jednostki, bo na czele WSZYSTKIEGO mamy kurdupla, którego wszyscy się boją, nie wyłączając prezydenta RP i premiera. Bez problemu zrobił z brata świętego, pochował go na Wawelu, i wcale mnie nie zdziwi jak jakieś miasto, zmieni nazwę na Lechowo...




 Cały czas się zastanawiam, czy on ma taką charyzmę, czy po prostu jako jedyny z PiS posiada mózg, i mam wrażenie że gdyby Jarosław zszedł był z tego świata, PiS zwyczajnie się rozleci jak stare gacie po silnym pierdnięciu.
Mam chyba wystarczająco dużo powodów, żeby powrót do Kraju odłożyć do czasu kiedy pełny skład obecnego rządu stanie przed sądem. Wtedy wrócę i stanę w szeregu z wszystkimi, którzy ramię w ramię będą wyciągać Polskę ze zgliszczy i ciemnoty.
A na koniec dla rozluźnienia zapraszam na krótki film o Prawdziwym Polaku z Tłuszcza, który obroni nas przed islamskim terroryzmem. 
Oglądając to, czuję, że mamy więcej powodów do wstydu niż z powodu klaskania w samolocie czy noszenia skarpet do sandałów...



Jesteś "wzwycięzcom", czyli memy dzięki którym wyjdziesz na kretyna…



Jesteś w wirtualnej społeczności. Tu będziesz wirtualnie edukowany, a nawet molestowany. Przeważnie przez wizjonerów, współczesnych proroków i domorosłych myślicieli z Sosnowca. 
Twoich life-coach'ów. Ta interesująca grupa ludzi, będzie usiłowała Ci wmówić, że nie chcesz być tym, kim jesteś, tu gdzie jesteś, z kim jesteś, i że człowiek sukcesu jada na mieście…
Dzięki nim dowiadujemy się jak żyć.
Bzdury te cieszą się ogromną popularnością i wręcz ociekają „lajkami”. Prawdy objawione zawsze będą miały powodzenie, bo wrzucenie mema z życiowym, ponadczasowym mottem bądź zalakowanie go, mówi światu, że mądrości życiowe nie są ci obce, a IQ masz ponadprzeciętne. Nawet wtedy, kiedy masz na imię Dżesika lub Brajan… 

A to moja top lista:


Chyba najczęściej wrzucana "Złota myśl". Kiedy wrzucasz to na tablicę, z pewnością zrobisz wrażenie na znajomych. Od teraz będą cię postrzegali jak niezłomnego gladiatora, i wielu zapomni, że jesteś niedowidzącym anorektykiem który przewraca się na ulicy na pudełkach po papierosach, że walczysz głównie z trądzikiem, masz zapadniętą klatkę piersiową, a największą twoją pasją są chińskie filmy kung-fu i pornosy z udziałem transseksualistów...


Taaak... Kobitki zdecydowanie to lubią. Nawet te, które pasjami oglądają "Klan" gdzieś w środku odczuwają potrzebę posiadania łobuza. Zwłaszcza takiego, który bez zbędnych ceregieli zerwie z nich majtki, brutalnie wycałuje i spenetruje tak, że z maślanymi oczami będziesz chodzić na czworaka do łazienki.
Niestety, łobuzem, który kocha najbardziej, zazwyczaj okazuje się Seba któremu jedzie z paszczy jak koniowi z odbytu, ma dwa zęby i to gdzieś z tyłu, jest po paru wyrokach, i  poszukują go listem gończym. Czasem dla odstresowania Seba lubi głośno beknąć po sutym obiedzie, dla zdrowotności psychicznej głośno pierdnąć, przywalić w twarz, topi stresy w piwie "Perła" i jest na bakier z higieną. Życie często bardzo brutalnie koryguje nasze marzenia...


To hasło widziałbym w każdej celi śmierci w ramach terapii wyciszającej emocje.
Niestety, jak wykazują statystyki, "CO" zazwyczaj zabija. Cmentarze pękają w szwach od tych, którzy myśleli, że "CO" ich wzmocni. Do wzmacniania ludzie wymyślili sobie witaminy i alkohol...


Głębokie jak cytaty  Paulo Coelho. Jeśli włożono go w usta niejakiego Grubsona, to tylko po to, żeby przekazać, że łyse ziomy z blokowiska też sfuj rozóm majom.
Swoją drogą cytat raczej mało przydatny, bo nie mówi nam o tym jak żyć, ale wypowiadany na melanżu narąbanym niuniom do ucha, robi z nas filozofa i znawcę życia...


"Myśl pozytywnie". Wybierz się kiedyś do hospicjum i powiedz to komuś, kto pół życia spędził na bolesnych zabiegach i operacjach, a dostaniesz z bańki i twój entuzjazm troszkę oklapnie...


Przykład destrukcyjnej złotej myśli, która mówi nam, czego na pewno nie zrobisz.
Mimo to fajnie wygląda na tablicy, bo zdejmuje z nas odium pustaka i podkreśla, jak wiele wiemy o życiu...


To zdecydowanie bardzo mądre, głębokie i pouczające zarazem. Coś w rodzaju "lepiej być bogatym i zdrowym niż biednym i chorym". A dla autora Nagroda Pulitzera za przełom w filozofii i medycynie...





Zestaw obowiązkowy dla pryszczatych i otyłych pasztetów, które czują się niekochane i samotne. Zdjęcia zgrabnych lasek mają podkreślać, że "to prawie ja"...


No i wreszcie nieśmiertelne "Bądź sobą". Krótko i na temat. Mnie ta myśl nie dotyczy, bo w ciągu swojego życia chciałem być Jankiem z "Czterech pancernych", Hansem Klossem, dziewięcioletnim facetem Poli Raksy i Robertem Redfordem. Ale może komuś się to przyda. Zdecydowanie nie nadaje się dla cierpiących na schizofrenię. Oni mają własne sposoby na bycie sobą, nawet w wielu postaciach..

I na koniec coś dla pokrzepienia serc i ducha. Dla tych, którzy pracują na kasie w "Biedronce", mają pięcioro dzieci, długi w Providencie, męża alkoholika, kilku komorników na głowie i chroniczne zatwardzenie...
Dziękuję za poświęcony mi czas i uwagę...




Czas patriotów, czyli Polska gola i Mesjaszem Narodów…


Niebawem minie rok od kiedy Polską „rządzi” PiS i trzeba przyznać, rządzi ekspresowo.  W ciągu tego czasu, PiSowi udało się „zreformować” telewizję publiczną w stopniu, o jakim marzyłby Stalin gdyby dożył czasów telewizji.
Śmiało można powiedzieć, że nie mamy już telewizji publicznej tylko stację „Voice of Jarosław and his boys”. 
Po drodze w ramach Dobrej Zmiany zmasakrowano stadninę koni w Janowie,  a pewien „pacjent” o nazwisku Szyszko, od dłuższego czasu przymierza się do wycięcia Puszczy Białowieskiej.
W świetle tego co już zdążono „Dobrze Zmienić”, obawiam się że kiedy następnym razem wyląduję w Warszawie, pomyślę że omyłkowo wysiadłem w Smoleńsku, lub w Watykanie…

TVN24.pl
Z falą absurdów i idiotyzmów, jakie funduje nam rząd, niespodziewanie przypłynęła ogromna fala, a w zasadzie bałwan patriotyzmu bardzo ochoczo podsycanego przez pisiorów. 
Nagle zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy Narodem Wybranym. Że nie będzie Niemiec i Rosjanin pluł nam w twarz,  a królowa angielska codziennie powinna nam publicznie dziękować za to, że nasi piloci uratowali Wielką Brytanię przed okupacją niemiecką.
Przyglądając się najgłośniej manifestującym swoją polskość patriotom, zobaczyłem niestety tylko tępe ryje z oczami niezmąconymi myśleniem. 


autor: Przemek Kolczyński
A kiedy zobaczyłem, że Prawdziwy Polak pozdrawia się po faszystowsku, uznałem, że są na świecie rzeczy, które nie śniły się kucharkom z ośrodków wczasowych…


Wtedy zdałem sobie sprawę, że nasz patriotyzm jest swego rodzaju fenomenem, bo udało nam się wszelkie militarne klęski z okresu II wojny przekuć w sukces. Nawet z wypadku lotniczego pod Smoleńskiem udało zrobić epopeję narodową...


Wygląda na to, że jaramy się klęskami i czerpiemy z nich siłę. Klęski wpisane są w naszą tożsamość. Nie boimy się ich, bo towarzyszą nam przez większość historii, i traktujemy je jako naszego asa pikowego. Wprowadzamy nowe wartości do zagadnień światowej psychiatrii...


Jesteśmy prostym narodem i swoją miłość do Ojczyzny manifestujemy za pomocą najprostszych środków wyrazu.


W postaci osiedlowych pomników stworzonych bardziej pod wpływem emocji niż miłości do sztuki,



oraz sztuki tatuażu…







Kochamy Polskę jak matkę, więc nie żałujemy ciała, żeby potem na wczasach w Dziwnowie, małemu Jacusiowi bawiącego się muszelkami pokazać dramatyczne sceny z przerżniętej kampanii wrześniowej,


 a kumplom na siłowni zwycięską szarżę husarii pod Kłuszynem…


Na fali miłości do Ojczyzny niektórzy patrioci postanowili przekuć swoje patriotyczne uczucia na brzęczącą mamonę. Jan III obraca się pewnie w grobie jak wiertło udarowe w ceglanej ścianie.



W związku z napływem ogromnej liczbie imigrantów ze Wschodu i Afryki i psychozie strachu przed zalewem obcych religii ochoczo podsycanej przez polityków, wybuchowi patriotyzmu towarzyszy wybuch chrześcijańskiej tożsamości, która z dnia na dzień przybiera coraz bardziej kretyńskie formy.



Ja też jestem patriotą, ale nie jestem jeszcze ochrzczony
Miras z Jaworzna...
Nie mam pojęcia, dokąd to wszystko prowadzi, ale nie wygląda to dobrze. Póki co przyglądam się idiotom, którzy z dumą manifestują fakt, jak bardzo oberwaliśmy w dupę w czasie II wojny.
Mam wrażenie, że wszystkie te „dzieła sztuki” mają jakiś ukryty podtekst mówiący o zemście, i o tym, że „jeszcze wam pokażemy”. A może po prostu smoki i trybale wyszły z mody?
Biorąc pod uwagę specyficzną inteligencję nosicieli tych dzieł, wydaje się to najbardziej prawdopodobną teorią.
Aha. Jeszcze Czarek chciałby dodać swoje trzy grosze…

Na pytanie, czy Polska rośnie w siłę a Polacy żyją dostatniej, 
Czarek Patriota odpowiada - rośnie...


Lekkie, wakacyjne opowiadanko...

  Kończę nową książkę i w ramach odpoczynku od niej, wyskrobałem opowiadanie. Może komuś dobrze zrobi na głowę, może kogoś zrelaksuje, a nie...

Najchętniej czytane