Jesteś "wzwycięzcom", czyli memy dzięki którym wyjdziesz na kretyna…



Jesteś w wirtualnej społeczności. Tu będziesz wirtualnie edukowany, a nawet molestowany. Przeważnie przez wizjonerów, współczesnych proroków i domorosłych myślicieli z Sosnowca. 
Twoich life-coach'ów. Ta interesująca grupa ludzi, będzie usiłowała Ci wmówić, że nie chcesz być tym, kim jesteś, tu gdzie jesteś, z kim jesteś, i że człowiek sukcesu jada na mieście…
Dzięki nim dowiadujemy się jak żyć.
Bzdury te cieszą się ogromną popularnością i wręcz ociekają „lajkami”. Prawdy objawione zawsze będą miały powodzenie, bo wrzucenie mema z życiowym, ponadczasowym mottem bądź zalakowanie go, mówi światu, że mądrości życiowe nie są ci obce, a IQ masz ponadprzeciętne. Nawet wtedy, kiedy masz na imię Dżesika lub Brajan… 

A to moja top lista:


Chyba najczęściej wrzucana "Złota myśl". Kiedy wrzucasz to na tablicę, z pewnością zrobisz wrażenie na znajomych. Od teraz będą cię postrzegali jak niezłomnego gladiatora i wielu zapomni, że jesteś niedowidzącym anorektykiem, który przewraca się na ulicy na pudełkach po papierosach, że walczysz głównie z trądzikiem, masz zapadniętą klatkę piersiową, a największą twoją pasją są chińskie filmy kung-fu i pornosy z udziałem transseksualistów...


Taaak... Kobitki zdecydowanie to lubią. Nawet te, które pasjami oglądają "Klan" gdzieś w środku odczuwają potrzebę posiadania łobuza. Zwłaszcza takiego, który bez zbędnych ceregieli zerwie z nich majtki, brutalnie wycałuje i spenetruje tak, że z maślanymi oczami będziesz chodzić na czworaka do łazienki.
Niestety, łobuzem, który kocha najbardziej, zazwyczaj okazuje się Seba, któremu jedzie z paszczy jak koniowi z odbytu, ma dwa zęby i to gdzieś z tyłu, jest po paru wyrokach, i  poszukują go listem gończym. Czasem dla odstresowania Seba lubi głośno beknąć po sutym obiedzie, dla zdrowotności psychicznej głośno pierdnąć, przywalić w twarz, topi stresy w piwie "Perła" i jest na bakier z higieną. Życie często bardzo brutalnie koryguje nasze marzenia...


To hasło widziałbym w każdej celi śmierci w ramach terapii wyciszającej emocje.
Niestety, jak wykazują statystyki, "CO" zazwyczaj zabija. Cmentarze pękają w szwach od tych, którzy myśleli, że "CO" ich wzmocni. Do wzmacniania ludzie wymyślili sobie witaminy i alkohol...


Głębokie jak cytaty  Paulo Coelho. Jeśli włożono go w usta niejakiego Grubsona, to tylko po to, żeby przekazać, że łyse ziomy z blokowiska też sfuj rozóm majom.
Swoją drogą cytat raczej mało przydatny, bo nie mówi nam o tym, jak żyć, ale wypowiadany na melanżu narąbanym niuniom do ucha, robi z nas filozofa i znawcę życia...


"Myśl pozytywnie". Wybierz się kiedyś do hospicjum i powiedz to komuś, kto pół życia spędził na bolesnych zabiegach i operacjach, a dostaniesz z bańki i twój entuzjazm troszkę oklapnie...


Przykład destrukcyjnej złotej myśli, która mówi nam, czego na pewno nie zrobisz.
Mimo to fajnie wygląda na tablicy, bo zdejmuje z nas odium pustaka i podkreśla, jak wiele wiemy o życiu...


To zdecydowanie bardzo mądre, głębokie i pouczające zarazem. Coś w rodzaju "lepiej być bogatym i zdrowym niż biednym i chorym". A dla autora Nagroda Pulitzera za przełom w filozofii i medycynie...





Zestaw obowiązkowy dla pryszczatych i otyłych pasztetów, które czują się niekochane i samotne. Zdjęcia zgrabnych lasek mają podkreślać, że "to prawie ja"...


No i wreszcie nieśmiertelne "Bądź sobą". Krótko i na temat. Mnie ta myśl nie dotyczy, bo w ciągu swojego życia chciałem być Jankiem z "Czterech pancernych", Hansem Klossem, dziewięcioletnim facetem Poli Raksy i Robertem Redfordem. Ale może komuś się to przyda. Zdecydowanie nie nadaje się dla cierpiących na schizofrenię. Oni mają własne sposoby na bycie sobą, nawet w wielu postaciach..

I na koniec coś dla pokrzepienia serc i ducha. Dla tych, którzy pracują na kasie w "Biedronce", mają pięcioro dzieci, długi w Providencie, męża alkoholika, kilku komorników na głowie i chroniczne zatwardzenie...
Dziękuję za poświęcony mi czas i uwagę...




Czas patriotów, czyli Polska gola i Mesjaszem Narodów…


Niebawem minie rok, od kiedy Polską „rządzi” PiS i trzeba przyznać, rządzi ekspresowo.  W ciągu tego czasu, PiSowi udało się „zreformować” telewizję publiczną w stopniu, o jakim marzyłby Stalin, gdyby dożył czasów telewizji.
Śmiało można powiedzieć, że nie mamy już telewizji publicznej tylko stację „Voice of Jarosław and his boys”. 
Po drodze w ramach Dobrej Zmiany zmasakrowano stadninę koni w Janowie,  a pewien „pacjent” o nazwisku Szyszko, od dłuższego czasu przymierza się do wycięcia Puszczy Białowieskiej.
W świetle tego, co już zdążono „Dobrze Zmienić”, obawiam się, że kiedy następnym razem wyląduję w Warszawie, pomyślę, że omyłkowo wysiadłem w Smoleńsku, lub w Watykanie…

TVN24.pl
Z falą absurdów i idiotyzmów, jakie funduje nam rząd, niespodziewanie przypłynęła ogromna fala, a w zasadzie bałwan patriotyzmu bardzo ochoczo podsycanego przez pisiorów. 
Nagle zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy Narodem Wybranym. Że nie będzie Niemiec i Rosjanin pluł nam w twarz,  a królowa angielska codziennie powinna nam publicznie dziękować za to, że nasi piloci uratowali Wielką Brytanię przed okupacją niemiecką.
Przyglądając się najgłośniej manifestującym swoją polskość patriotom, zobaczyłem niestety tylko tępe ryje z oczami niezmąconymi myśleniem. 


autor: Przemek Kolczyński
A kiedy zobaczyłem, że Prawdziwy Polak pozdrawia się po faszystowsku, uznałem, że są na świecie rzeczy, które nie śniły się kucharkom z ośrodków wczasowych…


Wtedy zdałem sobie sprawę, że nasz patriotyzm jest swego rodzaju fenomenem, bo udało nam się wszelkie militarne klęski z okresu II wojny przekuć w sukces. Nawet z wypadku lotniczego pod Smoleńskiem udało zrobić epopeję narodową...


Wygląda na to, że jaramy się klęskami i czerpiemy z nich siłę. Klęski wpisane są w naszą tożsamość. Nie boimy się ich, bo towarzyszą nam przez większość historii, i traktujemy je jako naszego asa pikowego. Wprowadzamy nowe wartości do zagadnień światowej psychiatrii...


Jesteśmy prostym narodem i swoją miłość do Ojczyzny manifestujemy za pomocą najprostszych środków wyrazu.


W postaci osiedlowych pomników stworzonych bardziej pod wpływem emocji niż miłości do sztuki,



oraz sztuki tatuażu…







Kochamy Polskę jak matkę, więc nie żałujemy ciała, żeby potem na wczasach w Dziwnowie, małemu Jacusiowi, bawiącego się muszelkami pokazać dramatyczne sceny z przerżniętej kampanii wrześniowej,


 a kumplom na siłowni zwycięską szarżę husarii pod Kłuszynem…


Na fali miłości do Ojczyzny niektórzy patrioci postanowili przekuć swoje patriotyczne uczucia na brzęczącą mamonę. Jan III obraca się pewnie w grobie jak wiertło udarowe w ceglanej ścianie.



W związku z napływem ogromnej liczbie imigrantów ze Wschodu i Afryki i psychozie strachu przed zalewem obcych religii ochoczo podsycanej przez polityków wybuchowi patriotyzmu towarzyszy wybuch chrześcijańskiej tożsamości, która z dnia na dzień przybiera coraz bardziej kretyńskie formy.



Ja też jestem patriotą, ale nie jestem jeszcze ochrzczony
Miras z Jaworzna...
Nie mam pojęcia, dokąd to wszystko prowadzi, ale nie wygląda to dobrze. Na razie przyglądam się idiotom, którzy z dumą manifestują fakt, jak bardzo oberwaliśmy w dupę w czasie II wojny.
Mam wrażenie, że wszystkie te „dzieła sztuki” mają jakiś ukryty podtekst mówiący o zemście, i o tym, że „jeszcze wam pokażemy”. A może po prostu smoki i trybale wyszły z mody?
Biorąc pod uwagę specyficzną inteligencję nosicieli tych dzieł, wydaje się to najbardziej prawdopodobną teorią.
Aha. Jeszcze Czarek chciałby dodać swoje trzy grosze…

Na pytanie, czy Polska rośnie w siłę a Polacy żyją dostatniej, 
Czarek Patriota odpowiada - rośnie...


Życie płata figle, czyli dwa lata przerwy w blogowaniu

Te trywialnie nazwane przeze mnie figle, to tragedia rodzinna i problemy zdrowotne, które na szczęście oddaliłem. W międzyczasie napisałem k...

Najchętniej czytane