Żeby Polska była Polską, czyli mój urlop w Kraju...


Wygłodniały Ojczyzny nie wyobrażam sobie innego miejsca na urlop niż Polskę, a prażenie się na piasku pod palmami uważam za jedno z najnudniejszych i do tego niezwykle pedalskich sposobów spędzania wolnego czasu.
Jak co roku bazą wypadową była ukochana Warszawa, która niezmiennie fascynuje nie tylko urodą, ale przede wszystkim tym, że ma zrytą banię i nie jest tak kolorowa kulturowo w porównaniu do Londynu, w którym niestety nadal zmuszony jestem przebywać.

Polska ksenofobia i lęk przed egzotycznymi przybyszami skutecznie podsycany przez PiS, choć niepoprawny z punktu widzenia Nowoczesnej i Otwartej Europy, ma swój swoisty urok i docenią go tylko ci, którzy przybywają z krajów gdzie poprawność polityczna, przekracza granice absurdu. Przy okazji miałem niepowtarzalną okazję (tym razem w Sopocie) być świadkiem narodzin kultu jednostki. Swoją drogą to ciekawe, że polityczna miernota zostaje ogłoszona prezydentem 1000 lecia tylko dlatego, że zginęła w wypadku, a w dodatku spoczywa na Wawelu w towarzystwie królów. Pomniki i tablice coraz śmielej pojawiają się w całej Polsce, a w niedługim czasie spodziewam się nowych monet i banknotów z wizerunkiem prezydenckiej pary. Nawet królowa Elżbieta będzie pękać z zazdrości.
 Czyż Polska nie jest interesującym krajem?


Dodatkowym atutem, który ostatnio dodaje smaczku naszej stolicy to rządy PiS, które obudziły w Polakach dziwnie pojęty patriotyzm, trafiając nim głównie do meneli, kiboli i osób o niskim IQ. W dniach poprzedzających rocznicę Powstania Warszawskiego, w środkach komunikacji publicznej widziałem mocno narąbanych Januszów w czarnych, groźnie wyglądających koszulkach z napisami „Śmierć wrogom Ojczyzny”, bądź „Chwała bohaterom”, natomiast przed Pałacem Kultury napotkałem patriotyczną ciężarówkę z Pruszkowa, wewnątrz której ujrzałem jakiegoś gościa pałaszującego ogórka kiszonego...


Same zaś obchody rocznicy tym razem spędziłem w Cafe Nero, zniesmaczony tym, co zobaczyłem. A zobaczyłem tępe ryje narodowców śpiewające „patriotycznie” zmodyfikowane kibolskie piosenki. Potem było jeszcze ciekawiej. Oczom moim ukazał się kombatant obwożony na pace ciężarówki jak maskotkę, a za nim podążał tłum troglodytów z ONR. 




Krótko mówiąc...

Myślę, że takich idiotyzmów nie znajdę nigdzie na świecie, dlatego finalnie zamierzam zwijać się z Londynu, jak szybko się da, bo kocham polski surrealizm. Ma on także gorsze strony, jak choćby to, że system pracy w Polsce ma ciągle charakter pańszczyźniany i niebawem trudno będzie zostać kelnerką bez doktoratu, a pensje długo jeszcze będą niższe niż przeciętne zasiłki dla bezrobotnych w Europie Zachodniej. Mimo to nie słyszałem o masowych zgonach z powodu głodu, więc nie ma powodów do paniki.
Oprócz pięknej pogody, którą dobry los obdarowuje mnie corocznie w trakcie urlopu, najciekawszym punktem wartym odnotowania była 88 „miesięcznica smoleńska”.

W poprzednich latach też udawało mi się „podziwiać” ten fenomen, ale ta miesięcznica była specjalna.
W dniu 10 sierpnia najbardziej atrakcyjna z punktu widzenia turysty część Warszawy stała się miejscem eksterytorialnym, udostępnionym wyłącznie moherom i fanatykom PiS, którzy tłumnie przybyli nawet z najdalszych miejsc Polski.

Opustoszała i szczelnie otoczona stalowymi barierkami przypominała granicę Korei Północnej.

Owszem, będąc w Gdańsku, też widziałem barierki w centrum miasta, ale widok był znacznie przyjemniejszy...


W Warszawie natomiast widziałem twarze zdezorientowanych i wylęknionych zagranicznych turystów bezskutecznie usiłujących przejść na drugą stronę ulicy nie wiedząc co się właściwie dzieje. Czułem, że kiedy im powiem, że cały ten galimatias z powodu tego, że pewien bliźniak stracił bliźniaka w katastrofie lotniczej, wyszedłbym na idiotę.
Rozglądając się wokół, co rusz napotykając na grupy policji, w pewnym momencie pomyślałem, że tak chyba wyglądał Berlin pod koniec lat trzydziestych...







Gdzieniegdzie dało się zauważyć nawet mizerne oznaki buntu, ale czuć było, że nawet opozycji ręce opadły...





A kiedy nadszedł zmierzch, z kościoła powoli zaczął wytaczać się tłum wielbicieli Dobrej Zmiany. Najpierw na czele stanęły odziały zaciężne. 



Atmosfera gęstniała, a przed oczami stanął mi obraz z filmu "Krzyżacy", a potem ruszyli...






...a ja oddałem się konsumowaniu doskonałych flaków w ulubionym "Zapiecku", zastanawiając się nad tym, jak łatwo prostym ludziom wciskać kit o zamachu w Smoleńsku i o tym, że jakaś iluzoryczna prawda zwycięży....

Jako turysta odbierałem te idiotyzmy jako barwną część folkloru lekko zacofanego kraju bądź happening, ale myślę, że większość turystów także tak to postrzegała. Obyło się bez bijatyk i przepychanek, więc per saldo nie było tak strasznie. 
Reasumując, urlop uważam za bardzo udany, a miłość do Warszawy jeszcze silniejszą. 
To naprawdę fajne miejsce do życia, pod warunkiem że dobrze zarabiamy, a z  tym może być pewien problem. Nie jestem jednak pewny czy informacje rządowe o wyjątkowym wzroście gospodarczym, spadku bezrobocia i wzroście płac mają pokrycie w rzeczywistości, bo w stosunku do zeszłego roku, znacznie więcej osób prosiło mnie o papierosa niż rok temu...

A na koniec, w celu zmiany nastroju i  zupełnie bez sensu wrzucam zdjęcia Mariana Dziędziela, którego spotkałem pod blokiem w trakcie kręcenia jakiegoś serialu...



I to by było na tyle... 




12 komentarzy:

  1. Kelnerką bez doktoratu (i ukończonego co najmniej drugiego kierunku studiów + znajomość kilku języków obcych, nie więcej niż 20 lat, w tym 5 lat stażu, odpowiednia prezencja itd.) nie można zostać już od początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to do Polski zawitała jedyna chyba na świecie osobliwa odmiana kapitalizmu. Januszy biznesu z podobnymi wymaganiami niestety nie ubywa. Ot, taki sobie koloryt lokalny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że powinieneś zostać w Londynie. Zupełnie gubisz się w faktach, mylisz pojęcia. Dawno nie czytałam tak stronniczego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w jakich faktach się pogubiłem? Idiotyczne moherowe miesięcznice wyssałem sobie z palca? Pomnikomanię też? Chętnie dowiem się w którym miejscu konfabulowałem.
      A że tekst jest stronniczy? Cóż, patrząc na to co PiS wyrabia z Polską, trudno zachować zimną krew. Nawet zagranica ma poważne zastrzeżenia do działań Kaczora, więc nie jestem osamotniony...

      Usuń
    2. A coz PiS takiego wyrabia? To ze LOT, Orlen i Lotos nagle sa rentowne i wrecz tona w hajsie? Ze JSW nie poszlo w rece niemcow i nagle zaczyna zarabiac? To, ze zaczynaja robic porzadek ze skurwialymi sedziami? Czy moze Ci sie nie podoba spadajace bezrobocie? Wytlumacz, bo ja akurat mieszkam w Polsce i widze, ze powolutku robi sie lepiej.

      A co do miesiecznic.Mi osobiscie miesiecznice tez za bardzo sie nie podobaja. Ale jezeli chca chodzic na te spedy to niech sobie chodza. Tobie jako "nowoczesnemu i tolerancyjnemu swiatowcowi" nie powinno to przeszkadzac

      Usuń
    3. ktoś ci nieźle w mózgownicy namieszał

      Usuń
  3. To nie tak, że ja widzę tylko złe strony rządów PiS. Uważam że wdrożenie programu 500+ było dobrym pomysłem. Przede wszystkim pokazało, że wbrew temu co w kółko powtarzał rząd PO, pieniądze na ten cel dało się znaleźć, a budżet nie został zrujnowany i ma się dobrze.
    Pieniądze z 500+ biednym rodzinom dało finansowy oddech, a gospodarka także automatycznie na tym skorzystała, gdyż ruszył popyt na usługi i towary (nie tylko monopolowe).
    Doceniam też podniesienie minimalnych stawek za godzinę pracy i widzę, że ten rząd jest bardziej zorientowany na przeciętnego Polaka i jego problemy, niż na globalne problemy UE.
    Jeśli chodzi o gospodarkę, panuje zasada, że im mniej rząd miesza się do gospodarki, tym lepiej się ona ma. Prawdopodobnie PiS trafił na zwyżkę koniunktury i stąd dobre wyniki, więc nie łączyłbym sukcesów gospodarczych z działaniami PiS.
    Tak zwana telewizja publiczna którą w pełni rządzą pisiory, przypomina propagandową stalinowską szczekaczkę która cierpi na brak kasy z powodu nikłej oglądalności w porównaniu z epoką sprzed Kurskiego. Ceny reklam spadły do poziomu cen ogłoszeń towarzyskich z "Głosie Konina", a i tak nie widać chętnych do reklamowania się w tej siarowatej stacji.
    To czego nie znoszę w PiS to wprowadzanie bolszewickiej dyktatury i kult jednostki. Ta partia trzyma się wyłącznie dzięki swojemu Władcy Marionetek, który jeśli ten zaniemoże lub z przyczyn mniej lub bardziej naturalnych odejdzie, partia złożona wyłącznie z wazeliniarzy i miernot rozsypie się jak domek z kart.
    Nie będę chyba oryginalny jeśli dodam te nieszczęsne miesięcznice i niekończące się "śledztwa smoleńskie", których celem nie jest odkrycie prawdy, tylko znalezienie dowodów że Tusk maczał w tym palce.
    Na deser pozostaje mi dodać, że nasze ciągłe utarczki z UE i systematyczna izolacja w świecie nie mają szans skończyć się dobrze.
    Być może stanie się tak, że cierpliwość UE się skończy, a kiedy zakręcą kurki z mamoną, skończą się nie tylko pieniądze na 500+ ale i na głodowe emerytury.
    Wtedy notowania PiS zaryją w glebę, a naszymi jedynymi sojusznikami pozostaną Węgry, Laos i Korea Północna.
    Kolejny rząd po PiS zamiast rozwijać nasz kraj, przez co najmniej dwie kadencje będzie musiał sprzątać po tym bałaganie.
    Zarobią tylko złomiarze, którzy będą skupować koszmarne pomniki, popiersia i tablice smoleńskie...
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie, pozostań w tym Londynie i nigdy nie wracaj. Pław się w swoim jadzie na obczyźnie, bo Tu nikt nie potrzebuje toksycznego sarkazmu. W tonie Twoich wypowiedzi czuję gorycz i ból trzeźwego alkoholika, który lata całe już nie pił, ale pijane myślenie mu pozostało. Janusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Januszu. Proponujesz mi zostać w Londynie? No way! Wielka Brytania jest dla mnie zbyt normalnym krajem. Potrzebuję pisowskiej egzotyki i absurdów. W jakim innym kraju poza Polską, Białorusią i Koreą Północną mógłbym za darmo obejrzeć taki kabaret?
      Życie w Polsce dzięki PiS stało się absurdalnie piękne. Wstawanie z kolan, pomieszanie nazizmu z bolszewizmem, pomnikomania... I ja miałbym patrzeć na to okolic Tamizy?
      Nie ma mowy. Muszę przy tym być żeby uwierzyć że to wszystko dzieje się naprawdę. Chcę patrzeć jak wywalają nas z UE, jak z braku dotacji, rząd na powrót zakłada PGR-y, chcę widzieć niszczejące i stopniowo zamykane autostrady z powodu dziur których nie ma za co załatać. Betonowe Tupolewy na każdym rondzie i skrzyżowaniu, uczelnie, szkoły i przedszkola imienia Lecha i Marii, no i oczywiście lasy krzyży w miejscach gdzie kiedyś były jeszcze tradycyjne lasy...

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    3. No już powoli się doczekałeś, chociaż na razie rozwalają tylko sztandarową inwestycję w Ostrołęce :)
      Wartość spółek skarbu państwa sporo spadła a gospodarka się jeszcze się trzyma z racji dotacji z UE .

      Usuń
  5. W obliczu bezcelowości lamentów i rąk załamywania w temacie, nieźle się uśmiałam :D Dzięki

    OdpowiedzUsuń

Życie płata figle, czyli dwa lata przerwy w blogowaniu

Te trywialnie nazwane przeze mnie figle, to tragedia rodzinna i problemy zdrowotne, które na szczęście oddaliłem. W międzyczasie napisałem k...

Najchętniej czytane