Czyli, przykład wiedzy bezużytecznej…
Parokrotnie poruszałem temat perfum, ale dziś wolę skupić się na sensie istnienia doradztwa w zakresie perfumiarstwa.
W tym miejscu chciałbym z pokorą uderzyć się w pierś, bo jako niedawny bywalec tych for, sam dałem się ponieść temu szaleństwu, ale na szczęście w porę otrzeźwiałem.
Czy zgłębianie tematu zapachów w ogóle ma sens? Moim zdaniem nie, i właśnie próbuję to udowodnić.
W przypadku kiedy jesteśmy nieokrzesaną Genowefą Kuciapą z Mszany Dolnej, i częściej bywamy w chlewie niż na rautach i bankietach, a jedynym zapachem, jaki do tej pory używaliśmy, był zapach szarego mydła oraz płynu do irygacji pochwy, wiedza elementarna będzie nam potrzebna.
Tyle że wiedza ta w wersji niezbędnej nie wymaga uczestniczenia w forach zapachowych. Sprowadza się do zapamiętania, że zapachy dzielą się na męskie i damskie, letnie i zimowe, oraz całodzienne i wieczorowe, oraz umiejętnego dozowania cieczy. Niewiele tego, prawda? Nawet jak na Genowefę Kuciapę z Mszany Dolnej.
Skoro podstawowa wiedza na temat stosowania perfum jest tak skąpa, to o czym rozprawia się na forach perfumeryjnych?
No właśnie...
Moja teza o bezsensowności istnienia takich forów wzięła się stąd, że powonienie to jeden z najstarszych zmysłów, jaki posiadamy. Sami doskonale wiemy, jaki zapach nam się podoba, a jaki nie. Nie potrzebujemy do tego doradców, tak samo, jak nie potrzebujemy ich w przypadku wypróżniania.
Owszem, specjaliści od komponowania zapachów istnieją. W końcu ktoś te perfumy tworzy, ale na forach zapachowych ich raczej nie znajdziecie.
Można doradzać w kwestii ubioru, na przykład takiego, który lubimy, a który niezbyt pasuje do naszej sylwetki, można doradzać w kwestii zakupu samochodu, płynów do mycia WC, ale trudno doradzać w kwestii smaku czy zapachu.
To my, i tylko my wiemy najlepiej, czy bardziej smakuje nam bigos od krewetek, albo zapach X od zapachu Y.
Jeśli nawet w tak podstawowych kwestiach brakuje nam własnego zdania, to albo jesteśmy debilem, albo nasza prababka była amebą.
Dłuższy pobyt i zaangażowanie na forach zapachowych bywa niebezpieczny, bo prowadzi do dewiacji.
Jedną z nich, jest nabieranie przekonania, że im bardziej śmierdzący i mocny zapach, tym szlachetniejszy.
Być może w kręgach producentów żółtych serów taka zasada ma rację bytu, ale z doświadczenia wiem, że przebywanie w obecności zapachowego „specjalisty” przypomina przebywanie w okopach Verdun, w trakcie ataku gazowego.
Po pewnym czasie i przeczytaniu kilkudziesięciu postów, na ludzi preferujących zapachy lekkie, przyjemne i powszechnie lubiane, zaczniemy patrzeć z pogardą i z obrzydzeniem nazywać bezmózgim mainstreamem...
Z czasem zaczniecie piąć się po drabinie bardziej wtajemniczonych znawców i coraz bardziej śmierdzieć. Kiedy wejdziesz na szczyt, będziesz mógł sobie zrobić zdjęcie z blotterem, i wrzucić je jako swój avatar. To taka odmiana generalskich szlifów...
Potem, z coraz większym niedowierzaniem będziemy komentować
łazienkową półkę znajomych…
Na każdym forum istnieje grupa przewodników i mentorów, chcących uchodzić za
autorytety. Wprawdzie nigdy nie skomponowali żadnego zapachu i pewnie nigdy
tego nie zrobią, za to godzinami potrafią prowadzić dysputy na te same tematy,
jak to kiedyś robiono naprawdę porządne zapachy, o tym, że dawniej zapach
trzymał od poniedziałku do piątku itp.
Na mentorów trzeba uważać. Każda próba podzielenia się radosnym postem o tym, że kupiliśmy zajebistą wodę Hugo Boss Red, albo Lacoste spowoduje, że zostaniemy sponiewierani jak szmaty i dużo wody upłynie, zanim ktokolwiek zacznie nas traktować poważnie.
Mogę zrozumieć chęć dzielenia się swoimi doświadczeniami z jakimś zapachem,
wspominkami na ich temat itp., ale na dłuższą metę zaczyna mnie to męczyć. To
tak, jak podniecać się proszkiem do prania, albo żelem pod prysznic. Ileż można?
Ciekawym za to zjawiskiem są tak zwane warsztaty zapachowe.
Długo zastanawiałem się, czym to się je i dla kogo się je organizuje. Kilka razy dostałem nawet na to zjawisko zaproszenie, jednak coś mi mówiło, że to jakaś chora mutacja for zapachowych dla silnie dotkniętych porażeniem perfumowym.
Długo zastanawiałem się, czym to się je i dla kogo się je organizuje. Kilka razy dostałem nawet na to zjawisko zaproszenie, jednak coś mi mówiło, że to jakaś chora mutacja for zapachowych dla silnie dotkniętych porażeniem perfumowym.
http://www.laselection.pl/ |
Czy żeby prysnąć się rano moją ulubioną wodą, powinienem wiedzieć, gdzie rośnie,
jak dojrzewa oraz jak wygląda tahitańska wetyweria, która jest jednym ze składników
mojego zapachu?
Z ciekawości wlazłem na stronę, gdzie reklamuje się takie warsztaty. Wzrok mój przyciągnął program tychże, i pozwolę go sobie wkleić:
Z ciekawości wlazłem na stronę, gdzie reklamuje się takie warsztaty. Wzrok mój przyciągnął program tychże, i pozwolę go sobie wkleić:
- Jakie zapachy są moimi ulubionymi?
- Jak wybrać idealne perfumy?
- Czy ambra to naprawdę wymiociny kaszalota?
- Czym jest cybet i jaką rolę pełni w perfumach?
- Czy to prawda, że piżmo pomaga uwodzić mężczyzn?
- Jakie zapachy działają na kobiety?
- Co sprawia, że perfumy są trwałe?
- Czy zapachy mają wpływ na emocje?
Podsumowując...
Być może miałoby to sens, gdyby warsztaty były wstępem do kształcenia perfumiarzy, ale dziedzina to raczej trudna i więcej w niej zimnej, sterylnej i skomplikowanej chemii, niż romantycznych opowieści o wieczornym zbieraniu wonnej trawy wetiwerowej na małej, uroczej wysepce gdzieś na Pacyfiku, przy dźwiękach gitary smagłego Miguela…
W takim razie, czy szerokim łukiem należy omijać fora perfumeryjne?
Oczywiście nie. To fajne miejsce, żeby poczytać sobie recenzje zapachów, skonfrontować je z własnymi odczuciami i to tyle.
Swoją drogą to ciekawe, jak piękne i romantyczne peany potrafią pisać ludzie na temat roztworu alkoholu z dodatkami aromatów.
A czy może być to przydatne przy zakupie perfum?
Tylko nieznacznie. Zapachowy „poeta” pisze o własnych odczuciach przetestowanych na własnej skórze. Dodał do tego szczyptę fantazji i skropił paroma kroplami wspomnień.
Nuty zapachowe na naszej skórze mogą „zabrzmieć” zupełnie inaczej, dlatego coś, co „poeta” określił, jako „skąpany w południowym słońcu toskański ogród pełen aromatycznej lawendy, pośród której gdzieniegdzie dumnie kłoni się czerwona róża”, nasz nos zdiagnozuje jako -„psie siki na rozgrzanej w słońcu, drewnianej furtce”, lub - „kalesony menela przykryte zwiędłym bukietem róż damasceńskich”…
Mówiąc prościej, jeden solidny psik na skórę w jakiejkolwiek perfumerii wart więcej, niż tysiące stron najbarwniejszych opisów zapachu. Bez tego, będziemy jak Ray Charles rozmawiający ze Stevie Wonderem o twórczości Paula Cézanne...
Miłego dnia…
No i super . Oj pamiętam jeszcze nie tak dawne ostre wymiany ciosów Roqfort vs. "znawcy" na perfumeryjnym forum ; ) Już wtedy czytało się to przez łzy wzruszenia. Ja wiedziałem, że tak będzie ( czyli osobisty blog ), i tak trzymać ; )
OdpowiedzUsuńTak będę trzymał. :)
UsuńZewsząd mnie wyrzucają jak czarną owcę, a gdzieś muszę strzepać moje pióro, żeby mi coś nie pękło :)
Cześć.
OdpowiedzUsuńNiewątpliwą zaletą for jest szybki dostęp do porad innych użytkowników. Sam osobiście poznałem kilka fajnych zapachów przez takie miejsca. Tego jest bardzo dużo. Niestety nie wszyscy użytkownicy to osoby, które coś wnoszą do tematu, tworzą jedynie niepotrzebne off-topy. Zachowują się konformistycznie. Nie wypada dobrze oceniać azzaro chrome i źle encre noire. Wydałem niestety trochę kasy na zapachy „dziwne” przypominające zapach odstraszający robaki. Wmawiałem sobie przez rok, że pachnie dobrze. Głupie to. Generalnie wracam do sposobu na żonę, która w ciągu sekundy dobrze wybiera -chrome tak, azzaro pour homme nie. Reasumując takie fora nie są Mi potrzebne. Zwłaszcza, że nie potrafię odmieniać słowa perfuma. Nie znam się na rurkach, kodach i zawartości alkoholu w wodach toaletowych. Brakuje też tam kobiet jak w barze „Błękitna Ostryga”.
Miłego.
To jest właśnie paradoks tych for. Zapach który wywołuje ochy i achy otoczenia traktowane jest jako obrzydliwie mainstreamowy syf, kupowany przez debila z ulicy, eufemistycznie zwanym na forum "nieuświadomionym szarym obywatelem". Nie mam pojęcia, dlaczego ktoś, kto posiada 100 flakonów zapachów miałby mienić się specjalistą. To tylko ktoś, kto posiada 100 flakonów i nic poza tym. A to, że z pamięci potrafi wymienić trzech znanych kreatorów perfum, nie czyni z niego doradcę.
UsuńPS. Sposób na żonę to najlepszy test zapachu.
Uwaga o "Błękitnej Ostrydze" bardzo celna :)
Pozdrawiam
skoro brakuje ci towarzystwa kobiet, to przenieś się na fora o haftowaniu i wychowywaniu dzieci :) a tak na poważnie, ilu kobiet spodziewałeś się na forum o męskich perfumach? na forach o samochodach i innych męskich uciechach też lasek ze świecą szukać, ale czy to czyni z nich 'Błękitną Ostrygę"?
UsuńEhh Roq stawiałem małe kroczki na forum kiedy Ciebie wyrzucali. Ale zawsze z podziwem czytałem Twoje opisy i uparte posty. Teraz je czytam na blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miło mi to czytać :)
UsuńKłaniam w pas i pozdrawiam :)
... i teraz właśnie mój ulubiony prezent, czyli gift, którego wiem, ze nie ma sensu otwierać i został mi sprezentowany, bo zalegał na półce, czyli flakon perfum, które widzę pierwszy raz na oczy. NIe ma ch*** że prezent będzie "trafiony".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kto wie? Może nie będzie tak źle? :)
UsuńPowiem Ci Roquorcie, że nawet się z Tobą zgadzam, choć mimo wszystko uważam że fora o perfumach, jak każde forum tematyczne (a więc dla pasjonatów i warto mieć ten detal na uwadze) są potrzebne. Pomijając sytuacje, jak ta która Ciebie osobiście dotknęła są to miejsca gdzie możesz dowiedzieć się więcej na interesujący Cię temat. Szczególnie, że po tzw. doradcach klienta (w przeważającej większości) trudno oczekiwać choćby elementarnej wiedzy na temat perfum. Oczywiście takie miejsca skupiają też fanatyków i ortodoksów, gotowych bronić do ostatniej kropli krwi czci swych ulubionych perfum. Ale jak nie raz powtarzałem "o gustach się nie dyskutuje" bo kolokwialnie rzecz ujmując - jeden woli rybkę a drugi pipkę. Są ludzie których naprawdę interesuje gdzie rośnie tahitańska vetivera, choć przeważającą większość interesuje tylko potwierdzenie czy mega tania aukcja na którą polują zawiera oryginał czy podróbkę. Problemy zaczynają się w sytuacji gdy kogoś uwierają za ciasne majty, lub władza trafia w nieodpowiednie ręce i wówczas kończy się zabawa, dobry klimat i dyskusje. Zaczyna obowiązywać sztucznie wprowadzony i z iście faszystowską determinacją podtrzymywany porządek (tzw. moderacja). Albo gdy ludzie zaczynają się niepotrzebnie spinać i brakuje im dystansu, zwłaszcza w przypadkach gdy fanatyk spotka się z userem, który nie podziela jego osobliwej obsesji. Zresztą po jakimś czasie dzielenie się własnymi spostrzeżeniami zaczyna najzwyczajniej w świecie nużyć i męczyć, bo ileż można czytać i pisać w kółko o tym samym? Takie miejsce potrafi być zarówno nieprzebraną skarbnica wiedzy, miejscem wymiany cennych doświadczeń - ale i miejscem skupiającym hermetyczne towarzystwo wzajemnej adoracji, w którym po prostu źle się czujesz. Zresztą rozmawialiśmy o tym kiedyś i znasz moje zdanie na ten temat, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że fora zapachowe są dla pasjonatów zapachów.
UsuńWalczę jedynie z pajacami, którzy przez fakt zarejestrowania się na takim forum uważają, się za znawców, a ludzi, którzy głęboko w d... to, jakie zapachy stworzył Alberto Morillas, za bandę kretynów.
PS. Co to jest "elementarna wiedza na temat perfum", i do czego potrzebne to Janowi Kowalskiemu, który od lat używa Old Spice, bo dobrze się w nim czuje?
Pozdrawiam :)
Elementarna wiedza, to pomijając perfumy na różne pory dnia i roku - umiejętność doradzenia alternatywy, zapachu podobnego stylistycznie, wskazać coś z ulubioną lub wskazaną nutą wiodącą - albo po prostu zasugerować coś nowego w oparciu o preferencje klienta (czyli powinna mieć rozeznanie w rynku i słysząc określone nazwy perfum które klient ma lub lubi - móc zorientować się w potrzebie klienta, zamiast strzelać na oślep. Ale o tym na pewno nie zostaniesz uświadomiony przez 90% uroczych ale i niekompetentnych konsultantek w perfumeriach, w kółko lawirujących wokół pewniaków, bestsellerów i top 10. A więc skąd Pan Kowalski ma wiedzieć o istnieniu czegoś więcej niż Old Space, jeśli oczywiście wyrazi chęć i potrzebę poszerzania swoich horyzontów - ale skoro trafił na forum o perfumach to takowe ma. Nie ukrywam, że właśnie z tego rodzaju forów sam czerpałem wiedzę na czym warto zawiesić nos i jedynie w kilku przypadkach te sugestie okazały się chybione. Gdyby nie rekomendacje niektórych forumowiczów, w życiu nie wiedziałbym o istnieniu niektórych perfum i nie poznałbym kilku ciekawych ludzi, z którymi wciąż utrzymują znajomość, a nawet się zaprzyjaźniłem.
OdpowiedzUsuńElementarną wiedzę w formie w jakiej ją przedstawiłeś, znajdziesz chyba w każdym poradniku savoir vivre i niepotrzebne do tego fora zapachowe, bo chyba każdy, kto jadąc autobusem w gorący, lipcowy dzień, napotkawszy babę spryskaną od stóp do głów wieczorową wodą, pomyśli, że ma do czynienia z chamem :)
UsuńA co do Kowalskiego...
Myślę, że znakomita większość społeczeństwa nie przykłada takiej wagi do zapachów. Owszem, lubią ładnie pachnieć, ale nie mają takich dylematów, jak uczestnicy for.
Używają swojej ulubionej, bezpiecznej, sprawdzonej wody, która jak sądzą najlepiej odzwierciedlają ich osobowość.
A flakonu perfum nie traktują z nabożną czcią. Ot, kolejny element ubioru, i to wszystko.
Czy z tego powodu, trzeba nazywać tych ludzi bezmózgami pozbawionymi jaj?
Jeśli zaś chodzi o sklepowe konsultantki, nie ma powodu, żeby mieszać je z błotem. Robią to, czego wymaga od nich pracodawca. W dodatku, muszą robić to szybko, bo trudno wymagać, żeby przez godzinę "zabawiać" klienta dysputami na temat historii firmy Guerlain, zwłaszcza, gdy klient ma w torbie świeżo zakupione lody, i jedyną rzeczą, która go interesuje, jest sam zapach na własnej skórze i jego cena...
Uczestnik forum zapachowego pracujący jako konsultant, straciłby pracę na drugi dzień. Wychwalałby pod niebiosa zapachy, których dawno się nie produkuje, a obrzucał gównem te, stojące na półkach w "jego" sklepie... :)
PS. Ciebie też poznałem na forum, i choćbyś cuchnął Guccim PH I, lubić Cię nie przestanę... :)
Tak jest chyba z każdym, który traci kontakt z otaczającą rzeczywistością a żyje w ograniczonej dla małej grupki ułudzie. Forum jest bardzo dobre, kiedy potrzebuję informacji która pomoże zawęzić oczekiwania i poszukiwania, odezwać się tam jednak nie mam odwagi... strach ; )
OdpowiedzUsuńJakoś tak odnoszę wrażenie, że gdzieś po drodze zapomniano po co... Większość ( wydaje mi się ; ) chce pachnieć dla kogoś, nie rezygnując przy tym z własnego dobrego samopoczucia.
Wracając do forum, bardzo lubię określenia "niebieski jest..." ( znaczy się zły omen ), albo kłótnie w stylu która ocena jest bardziej miarodajna : ta po wąchaniu nadgarstka czy... zgięciu przedramienia.
Wszystko to prawda :)
UsuńDodałbym jeszcze powszechny wstręt do wszystkiego co lekkie, zwiewne i wodno-ozonowe, a zła opinia o zapachu Gucci Pour Homme, może skutkować dożywotnim banem.
Liczy się tylko kadzidło,paczula, mech dębowy, i wszystko to, co pachnie jak wylany, zużyty olej ze skrzyni biegów pośrodku zgliszczy spalonego kościoła...
Pozdrawiam
Uwielbiam Pana, po prostu:)
OdpowiedzUsuńI piszę to jako "bywalczyni od niechcenia";) niektórych takich for (forów?).
Witam. Chyba jednak forów :)
UsuńI cieszę się z uwielbienia, po prostu, i pozdrawiam :)
Czytając ten post przypomniała mi się sytuacja kiedy swego czasu byłem w jednym ze sklepów z częściami samochodowymi.Przede mną przy kasie rozliczał się jakiś jegomość.W pewnym momencie zauważył na półce pachnące zawieszki samochodowe(mała buteleczka z korkiem).Było ich tak kilka,różne kolory wiadomo,zapytał sprzedawcę:
OdpowiedzUsuń"Może mi Pan powiedzieć jaki to jest zapach...a tamten drugi?"
na co sprzedający:
"O zapachach się nie rozmawia ,zapachy trzeba WĄCHAĆ"
Proste? Proste!
O to, to. Dokładnie tak...
UsuńNajlepsze na tych forach są sprawdzania kodów,batchy itd.Pamiętam wpisy gdy zapach miał premierę w 2015 a dwa lata póżniej były już głosy o jego "reformulacji" :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Wystarczy zadać pytanie o ewentualną reformulację jakiegoś zapachu, a zaraz zaczyna się panika i powstaje kilkadziesiąt wątków na ten temat, oraz pojawiają się makra flakonów z każdej ich strony. Wystarczy że producent ot tak, z czystej fanaberii zmieni krój czcionki na etykiecie, bądź jedną literę, a wtedy zaczyna się horror.
OdpowiedzUsuńDziecinada... :)
Czytając czasami posty na tych forach odnoszę wrażenie,że Dior,Chanel,YSL chce forumowiczów skroić na kasie ,ceny ma z d**y i w ogóle jak można wydać 3 stówy na zapach a w tym samym czasie w innych postach chwalą się setkami niszowych odlewek 50 zł za 1ml.No ale kto bogatemu zabroni? :)
OdpowiedzUsuńTaka nasz polska specyfika niestety...
Usuń"Nasze nosy są najlepszymi doradcami"
OdpowiedzUsuńPaulo Coelho