Papierowa "Omaha" już w sprzedaży...

 No i urodziła się...
Po kilkunastu dniach dopasowywania się do wymogów drukarni, składzie i oczekiwaniu na finalną okładkę, oto jest... "Omaha 06:29" w wersji analogowej...

 Szczerze mówiąc, cholernie się bałem, że coś pójdzie nie tak.
Zazwyczaj, kiedy jestem pewny, że nic złego nie powinno się zdarzyć, wtedy właśnie się zdarza. Tym razem naładowałem się tak potężną dawką negatywnej energii, że to musiało się udać. I uważam, że udało się...
 Wydanie Omahy w wersji ebookowej, jak dotąd spotkało się z pozytywnym oddźwiękiem. Udzieliłem wywiadu, a na stronie książkowego portalu lubimyczytac.pl pojawiły się takie oto wpisy:

    Szalenie ciekawy debiut literacki. Bardzo dobry debiut literacki! Ogromne poczucie humoru, świetne i rzeczywiste dialogi, napięcie, które trzyma i rośnie już od pierwszych stron, główni bohaterowie Jay i Bill, fabuła, no wszystko mi się podobało. A wydawałoby się, że temat przeniesienia w czasie już oklepany i nic nowego nie da się wymyślić. Niespodzianka, da się! Panie Autorze, majstersztyk.

  Jeśli szukacie ekstazy intelektualnej, uniesień duchowych czy też natchnionych prawd objawionych odpuśćcie sobie tę książkę. Nie dotykajcie. Najlepiej nawet nie oglądajcie okładki, bo jeszcze nieopatrznie wam się otworzy i zaczniecie czytać… a potem pretensje nie wiadomo do kogo. Jeśli jesteście naiwną pensjonarką, szukającą płomiennej miłości aż po grób, to też lepiej też się nie zabierajcie do lektury, bo tu ani romantyzmu, ani grobu. W tej książce trupy walają się gdzie popadnie, flaki zwisają dookoła a wszystko to w huku dział, kurzu i smrodzie. (…)
  (…) To książka o przygodzie. O marzeniu, żeby rzucić wszystko w diabły, pierdyknąć to całe nudne, nawet jeśli jest całkiem wypasione życie i wyjechać w Bieszczady. Nie, zaraz wróć. Bieszczady już nie modne. Teraz po prawdziwą przygodę jedzie się do Normandii. Żeby poczuć smak krwi, piach w oczach, oddech śmierci na karku. Żeby żyć przez WIELKIE Ż.
  (…)  Omaha to solidny kawałek dobrej zabawy. Czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Akcja toczy się wartko i bez przynudzania. Rzeźnicka precyzja w opisie walk nie obrzydza, da się czytać przy śniadaniu.

  (…) Omaha nie udaje, że jest wielką literaturą, która za wszelką cenę próbuje wcisnąć jakieś przesłanie, wpędzić czytelnika w dylematy moralno-egzystencjalne albo depresję. Jest pokręconą historią okraszoną niezłym humorem z domieszką absurdu stworzoną dla ogólnej uciechy gawiedzi. A więc bierzcie, czytajcie i dobrze się bawcie. 

  Uwielbiam styl M. Roqforta od kiedy natknęłam się na jego bloga. Rzadko spotyka się obecnie teksty pisane tak lekkim stylem i do tego z wyjątkowo oryginalnym poczuciem humoru. "Omahę" czyta się niemal na jednym wdechu. Pozwala przewietrzyć głowę od nadęcia i złotych myśli, które atakują już nie tylko z kart książek, ale i billboardów. Dla mnie też rewelacyjnym pomysłem było całkowite pominięcie wątków damsko-męskich. Cudo! Po prostu akcja - reakcja i dialogi. Kąśliwy, nieco niepoprawny, miejscami raczej krzywy humor dodaje całej historii kolorytu. I to tempo, które z każdym rozdziałem przyspiesza... I wielki plus za zakończenie. A skoro rewelacja, to dlaczego 8? Bo jak każdy debiut, i nie tylko debiut, miewa swoje słabsze momenty i super :) 


Dodało mi to sił i wiary, że pisanie ma sens,


... i od razu zabrałem się za kolejną powieść. Tym razem bez wojen, ale tak, jak poprzednio, z dodatkiem elementów fantastycznych. Spoko... Smoków ani elfów nie będzie. Będzie współcześnie, a głównym bohaterem będzie Walter, który wygląda, jak brat bliźniak Wilforda... 

legacy.com

W każdym razie pisanie mnie wciągnęło i chciałbym, żeby po mojej śmierci, oprócz kilku niezapłaconych faktur oraz góry odchodów, pozostało po mnie coś bardziej wartościowego. 
Jako self-publisher, oprócz pisania, muszę zatroszczyć się o sprzedaż moich płodów. Nie stać mnie na wywalenie 20 kafli tylko po to, żeby Omaha przez tydzień stała na półce Empiku z dopiskiem "Bestseller" i wciskać kit, że to wiekopomne dzieło.

https://retailnet.pl/

Dlatego muszę zaangażować swoją pomysłowość i życiowy spryt, którego akurat nie mam, żeby rozpowszechnić (czytaj: sprzedać) moją książkę wśród narodu.
Uważam, że nie mam się czego wstydzić, bo w starciu z mocno promowanymi książkami znanych autorów nie wypadam wcale gorzej, a nawet....  😎 No dobra. Sami ocenicie. 

Jak kupić papierową wersję "Omahy"? - Instrukcja

To proste...

Cena książki to 28,99 zł, plus przesyłka.

(W cenie oczywiście autograf i dedykacja, jeśli ktoś życzy sobie mojego wpisu. Za kilkaset lat taki wpis będzie wart krocie 😉 )

Wysyłka: 
Paczkomat - 12,99 zł, (najwygodniejsza forma moim zdaniem i przesyłki najszybciej dochodzą)
( Przy wysyłce paczkomatem będę potrzebował jedynie adres e-mail, numer telefonu komórkowego, oraz numer paczkomatu.)
Poczta Polska 9 zł.
Jeśli ma wysyłka będzie za granicę,  muszę wiedzieć gdzie, żebym znalazł najtańszą wysyłkę.

Wpłaty proszę kierować na firmowe konto mojego wydawnictwa:

47 1050 1764 1000 0092 7941 9528

Jeśli przelew będzie z zagranicy:

IBAN PL 47 1050 1764 1000 0092 7941 9528

Jako odbiorcę proszę wpisać: PHU Hitman

Adres odbiorcy: 84-239 Bolszewo, a w uwagach - książka Omaha 

...i to wszystko. Proste? Proste... A teraz dajcie się skusić, bo Omahę naprawdę fajnie się czyta. 😎


Zapytania w sprawie zakupu można kierować na mój e-mail roqfort@gmail.com, lub na Messengera na fejsie. Funkcjonuję tam, jak Mariusz Szczerbaniewicz - pisarz i wydawca
To profil publiczny. 

Na koniec, żeby nie zamęczać Was książką, z okazji Euro 2020 wrzucam zdjęcie naszego czołowego piłkarza, który wrócił właśnie ze spotkania z kumplami z Polski... 

















"Omaha 06:29" niebawem w wersji papierowej...


 Nie przypuszczałem, że w dobie czytników, papierowe wydania książek są jeszcze ciągle popularne. Okazuje się, że rzesza miłośników szelestu kartek oraz zapachu farby drukarskiej ciągle ma się dobrze i nie zamierza wymierać. 
Dawno temu pisałem o zaletach e-booków i ich niezaprzeczalnej przewadze nad książką "analogową".

Ebooki są cool… - link

Najwyraźniej nie wszyscy podzielają mój pogląd. Otrzymałem sporo zapytań o wydanie mojej książki w wersji papierowej, więc ogarnąłem się, ostro podziałałem i teraz mogę oficjalnie obwieścić jej narodziny, które powinny nastąpić pomiędzy 11 a 18 czerwca, czyli za ok. 2 tygodnie.
Parę dni temu przekazałem drukarni wszystkie materiały i teraz wolny czas wypełniam żarliwą modlitwą o dobrą jakość druku.
Kiedy cały nakład do mnie dotrze, w końcu będę mógł się skupić na dokończeniu dwóch kolejnych książek.
Jeśli ktoś z Was będzie zainteresowany zakupem wersji papierowej, można zamówić ją bezpośrednio u mnie, po uzgodnieniu szczegółów za pośrednictwem poczty (roqfort@gmail.com). Z pewnością będzie taniej, niż u dystrybutorów.
A pozostając w temacie książek...



Tymczasem spadam, bo pies domaga się spaceru, a mój organizm filiżanki aromatycznej kawy.
Hasta la vista...





"Omaha 6:29" – Powieść, którą napisałem, bo nie miałem co czytać...

A wszystko zaczęło się od snu…

Miewam porąbane sny, choć przyznam, że jeszcze nie takie, w których Ziobro w rozciągniętych, białych slipach goni mnie po supermarkecie.
Jednak jeden sen szczególnie utkwił mi w głowie. Do tego stopnia, że zdecydowałem się go spisać,  delikatnie przystroić, klepnąć w pupę na pożegnanie i w formie powieści wypuścić w świat. 

I tak powstała "Omaha 6:29"...

Oczywiście, nie obyło się bez wspomagaczy...

Książki, które ostatnio wpadły mi do kindle’a (z paroma wyjątkami), były dla mnie „nieczytalne”. Napotykałem na rozwlekłe opisy przyrody, od których oczy ropiały, a czytnik z łoskotem uderzał o podłogę.
Wtedy postanowiłem, że moja książka będzie, jak pistolet maszynowy kałasznikow. Konkretna i czytana bez zacięć. Zapragnąłem, żeby moja książka była rozrywką w czystej formie. Bez wiejskiej filozofii i głębokich przemyśleń w stylu Paulo Coehlo, od których puchnie mózg. 

W założeniu Omaha 6:29 to akcja, humor i krew... Mam nadzieję, że mi się to udało. 
Żeby zachować polityczną, neutralność akcję umieściłem w Stanach Zjednoczonych i w okupowanej Francji. 
Jako że mieszkałem w jednym i drugim kraju, pisząc, czułem pewną swobodę myśli. Żeby nie wyjść na dyletanta, pisząc o realiach D-Day, sporo czasu poświęciłem na gruntowny research i doszlifowanie posiadanej wiedzy. 
Musiałem grzebać w amerykańskim Archiwum Narodowym, czytać wspomnienia weteranów, poznać tajniki karabinu garand, 

usłyszeć dźwięk silnika czołgu sherman, obejrzeć naszywki kluczowych 
amerykańskich formacji   biorących udział w operacji Overlord i zgłębić wiele innych drobiazgów, bez których moja książka nie byłaby wiarygodna, a pasjonaci historii nie wytykali mnie palcami.

Na szybko zmontowałem też trailer mojej książki. Tu możecie go sobie obejrzeć...


Książka ma 305 stron i jest już w sprzedaży w postaci e-booka. Na razie na platformie Legimi, ale dojdą nowe kanały sprzedaży. Oczywiście, można ją zamówić bezpośrednio przez mój e-mail - roqfort@gmail.com. Oczywiście, w cenie promocyjnej...


https://www.legimi.pl/ebook-omaha-6-29-mariusz-roqfort,b657675.html

Wydałem ją sobie sam, bo stawki, jakie proponują wydawcy to śmiech na sali. Bardziej opłaca się zbierać jagody lub puszki po piwie... 
Jeśli zbiorę fundusze, wydam w formie papierowej.
Jeśli ktoś z Was ma już doświadczenie z self-publishingiem, chętnie posłucham porad.

A tymczasem, w przygotowaniu mam drugą pozycję. Zdradzę tylko, że tym razem będzie o Polakach w ujęciu pozagrobowym.
Tymczasem dziękuję za poświęcony mi czas i czekam na komentarze i sugestie... 








Życie płata figle, czyli dwa lata przerwy w blogowaniu

Te trywialnie nazwane przeze mnie figle, to tragedia rodzinna i problemy zdrowotne, które na szczęście oddaliłem. W międzyczasie napisałem k...

Najchętniej czytane