"Omaha 06:29" niebawem w wersji papierowej...


 Nie przypuszczałem, że w dobie czytników, papierowe wydania książek są jeszcze ciągle popularne. Okazuje się, że rzesza miłośników szelestu kartek oraz zapachu farby drukarskiej ciągle ma się dobrze i nie zamierza wymierać. 
Dawno temu pisałem o zaletach e-booków i ich niezaprzeczalnej przewadze nad książką "analogową".

Ebooki są cool… - link

Najwyraźniej nie wszyscy podzielają mój pogląd. Otrzymałem sporo zapytań o wydanie mojej książki w wersji papierowej, więc ogarnąłem się, ostro podziałałem i teraz mogę oficjalnie obwieścić jej narodziny, które powinny nastąpić pomiędzy 11 a 18 czerwca, czyli za ok. 2 tygodnie.
Parę dni temu przekazałem drukarni wszystkie materiały i teraz wolny czas wypełniam żarliwą modlitwą o dobrą jakość druku.
Kiedy cały nakład do mnie dotrze, w końcu będę mógł się skupić na dokończeniu dwóch kolejnych książek.
Jeśli ktoś z Was będzie zainteresowany zakupem wersji papierowej, można zamówić ją bezpośrednio u mnie, po uzgodnieniu szczegółów za pośrednictwem poczty (roqfort@gmail.com). Z pewnością będzie taniej, niż u dystrybutorów.
A pozostając w temacie książek...



Tymczasem spadam, bo pies domaga się spaceru, a mój organizm filiżanki aromatycznej kawy.
Hasta la vista...





"Omaha 6:29" – Powieść, którą napisałem, bo nie miałem co czytać...

A wszystko zaczęło się od snu…

Miewam porąbane sny, choć przyznam, że jeszcze nie takie, w których Ziobro w rozciągniętych, białych slipach goni mnie po supermarkecie.
Jednak jeden sen szczególnie utkwił mi w głowie. Do tego stopnia, że zdecydowałem się go spisać,  delikatnie przystroić, klepnąć w pupę na pożegnanie i w formie powieści wypuścić w świat. 

I tak powstała "Omaha 6:29"...

Oczywiście, nie obyło się bez wspomagaczy...

Książki, które ostatnio wpadły mi do kindle’a (z paroma wyjątkami), były dla mnie „nieczytalne”. Napotykałem na rozwlekłe opisy przyrody, od których oczy ropiały, a czytnik z łoskotem uderzał o podłogę.
Wtedy postanowiłem, że moja książka będzie, jak pistolet maszynowy kałasznikow. Konkretna i czytana bez zacięć. Zapragnąłem, żeby moja książka była rozrywką w czystej formie. Bez wiejskiej filozofii i głębokich przemyśleń w stylu Paulo Coehlo, od których puchnie mózg. 

W założeniu Omaha 6:29 to akcja, humor i krew... Mam nadzieję, że mi się to udało. 
Żeby zachować polityczną, neutralność akcję umieściłem w Stanach Zjednoczonych i w okupowanej Francji. 
Jako że mieszkałem w jednym i drugim kraju, pisząc, czułem pewną swobodę myśli. Żeby nie wyjść na dyletanta, pisząc o realiach D-Day, sporo czasu poświęciłem na gruntowny research i doszlifowanie posiadanej wiedzy. 
Musiałem grzebać w amerykańskim Archiwum Narodowym, czytać wspomnienia weteranów, poznać tajniki karabinu garand, 

usłyszeć dźwięk silnika czołgu sherman, obejrzeć naszywki kluczowych 
amerykańskich formacji   biorących udział w operacji Overlord i zgłębić wiele innych drobiazgów, bez których moja książka nie byłaby wiarygodna, a pasjonaci historii nie wytykali mnie palcami.

Na szybko zmontowałem też trailer mojej książki. Tu możecie go sobie obejrzeć...


Książka ma 305 stron i jest już w sprzedaży w postaci e-booka. Na razie na platformie Legimi, ale dojdą nowe kanały sprzedaży. Oczywiście, można ją zamówić bezpośrednio przez mój e-mail - roqfort@gmail.com. Oczywiście, w cenie promocyjnej...


https://www.legimi.pl/ebook-omaha-6-29-mariusz-roqfort,b657675.html

Wydałem ją sobie sam, bo stawki, jakie proponują wydawcy to śmiech na sali. Bardziej opłaca się zbierać jagody lub puszki po piwie... 
Jeśli zbiorę fundusze, wydam w formie papierowej.
Jeśli ktoś z Was ma już doświadczenie z self-publishingiem, chętnie posłucham porad.

A tymczasem, w przygotowaniu mam drugą pozycję. Zdradzę tylko, że tym razem będzie o Polakach w ujęciu pozagrobowym.
Tymczasem dziękuję za poświęcony mi czas i czekam na komentarze i sugestie... 








Życie płata figle, czyli dwa lata przerwy w blogowaniu

Te trywialnie nazwane przeze mnie figle, to tragedia rodzinna i problemy zdrowotne, które na szczęście oddaliłem. W międzyczasie napisałem k...

Najchętniej czytane