...czyli Polak kupuje z głową...
Całkiem niedawno sam planowałem jego zakup, stąd chęć podzielenia się
spostrzeżeniami.
O tym, że nie jest to prosta decyzja, przekonałem się, kiedy stanąłem naprzeciw ściany telewizorów w jednym ze sklepów RTV. Ogrom i różnorodność oferty spowodowały, że wyraz mojej twarzy przypominał tą Nicholasa Cage'a.
O tym, że nie jest to prosta decyzja, przekonałem się, kiedy stanąłem naprzeciw ściany telewizorów w jednym ze sklepów RTV. Ogrom i różnorodność oferty spowodowały, że wyraz mojej twarzy przypominał tą Nicholasa Cage'a.
Na szczęście z pomocą podszedł do mnie sprzedawca-doradca, który miał być moim
wybawieniem, a w konsekwencji jednak nie był. Rafał, bo takie imię widniało na
jego identyfikatorze, jakby nie zauważał oferty innych producentów, tylko z uporem
maniaka lansował jednego z Korei. Robił to z taką pasją, że aż
wydało mi się to podejrzane.
Z opresji wybawił mnie tajemniczy człowiek o powierzchowności agenta Stirlitza, który wykorzystując moment nieuwagi mojego „opiekuna-doradcy”, przechodząc obok mnie, szepnął – psst! Nie słuchaj go pan. Chodź pan ze mną...
Z opresji wybawił mnie tajemniczy człowiek o powierzchowności agenta Stirlitza, który wykorzystując moment nieuwagi mojego „opiekuna-doradcy”, przechodząc obok mnie, szepnął – psst! Nie słuchaj go pan. Chodź pan ze mną...
Podziękowałem więc doradcy i zacząłem szukać
„Stirlitza”. Znalazłem go przy stoisku z elektrycznymi czajnikami pilnie
studiującego sklepową ulotkę.
- Dlaczego uważa pan, że mam nie słuchać Rafała?
Stirlitz dyskretnie rozejrzał się na boki.
- Powiedziałem panu, żeby pan go nie słuchał, bo ci tu – wskazał głową na personel sklepu – wypychają towar, który im zalega, i szukają frajerów, żeby się tego pozbyć. To szajs. Nikt normalny nie kupuje telewizora ot tak. Wejdziesz pan na forum znawców telewizorów xxx.xx i tam się pan dowiesz PRAWDY…
- Dlaczego uważa pan, że mam nie słuchać Rafała?
Stirlitz dyskretnie rozejrzał się na boki.
- Powiedziałem panu, żeby pan go nie słuchał, bo ci tu – wskazał głową na personel sklepu – wypychają towar, który im zalega, i szukają frajerów, żeby się tego pozbyć. To szajs. Nikt normalny nie kupuje telewizora ot tak. Wejdziesz pan na forum znawców telewizorów xxx.xx i tam się pan dowiesz PRAWDY…
Podziękowałem i udałem się do domu celem dotarcia do PRAWDY. Włączyłem kompa, zarejestrowałem się na polecanym przez Stirlitza forum, następnie przywitałem z jego członkami, a potem poprosiłem o poradę w wyborze telewizora.
W odpowiedzi najpierw otrzymałem stek zjebów za powielanie tematu, potem linki do podobnych tematów, a jako bonus ostrzeżenie o ewentualnym zbanowaniu za zaśmiecanie forum.
Przeprosiłem więc i złożyłem stosowną samokrytykę.
Bijąc się w pierś i nazywając
siebie lamerem i nikczemnym robakiem niewartym rozdeptania, udobruchałem kolegów z forum i wtedy zacząłem otrzymywać konkretne porady.
Ogólnie rzecz biorąc, w Polsce obowiązuje niepisana zasada, która rozwija przysłowie: „pokorne ciele dwie matki ssie”. Zauważyłem też, że gdy występowałem w masce niezorientowanego idioty, moje posty nigdy nie pozostawały bez odpowiedzi.
Ogólnie rzecz biorąc, w Polsce obowiązuje niepisana zasada, która rozwija przysłowie: „pokorne ciele dwie matki ssie”. Zauważyłem też, że gdy występowałem w masce niezorientowanego idioty, moje posty nigdy nie pozostawały bez odpowiedzi.
Ludzie stali się jakby życzliwsi, bardziej pomocni i pełni empatii.
Kiedyś na pewnym forum ośmieliłem się polemizować z forumowym, wszystkowiedzącym „Guru”, i prawie natychmiast zostałem zbanowany. Dlatego w sieci wolę być anonimowym idiotą, niż trzyminutowym mędrcem.
Co ciekawe, zasada ta świetnie sprawdza się także w urzędach. Minusem jest tylko to, że nie będziemy występować jako idiota anonimowy.
Wniosek wysuwa się sam. Polacy nie znoszą konkurencji…
Tymczasem wracając do telewizora i forum, zagłębiłem się w nie i zatraciłem na dobre. Byłem świadkiem ekscytujących wojen pomiędzy zwolennikami plazmy i LCD, dowiedziałem się, że komuś w trakcie oglądania meczu wyskoczył martwy piksel w okolicach bramki zespołu Borussi. Ktoś inny narzekał, że kiedy bohater filmu ucieka rowerem, wszystko jest w porządku, ale kiedy przesiada się do sportowego samochodu, już nie. Oraz wiele innych, podobnych problemów. Generalnie, poświęciłem wiele czasu na śledzeniu setek wątków i drobiazgowych testów.
Kiedyś na pewnym forum ośmieliłem się polemizować z forumowym, wszystkowiedzącym „Guru”, i prawie natychmiast zostałem zbanowany. Dlatego w sieci wolę być anonimowym idiotą, niż trzyminutowym mędrcem.
Co ciekawe, zasada ta świetnie sprawdza się także w urzędach. Minusem jest tylko to, że nie będziemy występować jako idiota anonimowy.
Wniosek wysuwa się sam. Polacy nie znoszą konkurencji…
Tymczasem wracając do telewizora i forum, zagłębiłem się w nie i zatraciłem na dobre. Byłem świadkiem ekscytujących wojen pomiędzy zwolennikami plazmy i LCD, dowiedziałem się, że komuś w trakcie oglądania meczu wyskoczył martwy piksel w okolicach bramki zespołu Borussi. Ktoś inny narzekał, że kiedy bohater filmu ucieka rowerem, wszystko jest w porządku, ale kiedy przesiada się do sportowego samochodu, już nie. Oraz wiele innych, podobnych problemów. Generalnie, poświęciłem wiele czasu na śledzeniu setek wątków i drobiazgowych testów.
O telewizorach dowiedziałem się rzeczy, które nie śniły się filozofom,
fizjologom i Martinowi Lutherowi Kingowi też...
Ogólna zasada jest prosta i
bardzo polska. Nabyć najlepszy i największy telewizor na świecie za tysiąc
złotych.
Jakiż byłem głupi, przychodząc do sklepu, chcąc tak po prostu
go kupić.
Zasady ich kupowania według forum są często sprzeczne, ale drążąc temat, w końcu opracowałem w miarę klarowne reguły, które przedstawiam poniżej:
Wielkość telewizora.
Bez względu czy mieszkamy w pałacu, czy malutkiej suterenie, w której by móc zamknąć drzwi trzeba wpierw obciąć paznokcie u nóg, bezwzględnie należy wybierać możliwie największy rozmiar telewizora. Nawet jeśli oglądając film, czasem trącasz nosem ekran, jest w porządku. Przecież kiedyś być może zamieszkasz w pałacu, i wtedy telewizor, który masz, będzie w sam raz, więc po co kupować dwa razy?
Zasady ich kupowania według forum są często sprzeczne, ale drążąc temat, w końcu opracowałem w miarę klarowne reguły, które przedstawiam poniżej:
Wielkość telewizora.
Bez względu czy mieszkamy w pałacu, czy malutkiej suterenie, w której by móc zamknąć drzwi trzeba wpierw obciąć paznokcie u nóg, bezwzględnie należy wybierać możliwie największy rozmiar telewizora. Nawet jeśli oglądając film, czasem trącasz nosem ekran, jest w porządku. Przecież kiedyś być może zamieszkasz w pałacu, i wtedy telewizor, który masz, będzie w sam raz, więc po co kupować dwa razy?
Telewizor (marka i model) powinien być przetestowany i zatwierdzony jako „zajebisty” przez "Radę Mędrców" forum. Uwaga! Zajebistość znika z chwilą pojawienia się nowszego modelu.
O ile istnieje możliwość, należy poprosić sprzedawcę o otwarcie wszystkich pudeł wybranego modelu, wystawienie ich w sklepie, i podłączenie w szereg. Jeśli uda nam się znaleźć taki sklep, przechodzimy do uważnych badań obrazu, celem wybrania tego najlepszego (naszym zdaniem). Ze względu na mnogość ustawień każdego z nich, badania mogą potrwać cały dzień. Dlatego zalecam zabranie ze sobą termosu z jedzeniem i kawą.
Jezus Maria! Uwaga na bad pixele! Tu potrzebna będzie lupa. Bad pixel, to taka
malusieńka plamka, którą najłatwiej znaleźć na czarnym tle i najszybciej przy pomocy
lupy. Nie należy przesadzać z mocą szkła. Przy bardzo silnym powiększeniu, bad pixele zobaczysz także na swetrze i twarzy swojej dziewczyny.
Występowanie martwych pikseli jest stosunkowo rzadkie. Jeżeli występują, to nielicznie, i są w zasadzie zjawiskiem normalnym. Szczerze mówiąc, nigdy nie udało mi się takiego zobaczyć, ale ludzie o tym mówią, więc coś jest na rzeczy. Prawdopodobnie dlatego, że oglądam programy bez pomocy lupy, albo kiedy tło
robi się czarne, nie ma mnie w tym momencie w pokoju.
Kiedy w końcu uda nam się wybrać najlepszy pod słońcem egzemplarz, nasze
szczęście i tak będzie niepełne. A co, jeśli w sklepie XY mają więcej
egzemplarzy i z „lepszej” dostawy?
Zakładając, że nie mamy więcej czasu na szukanie, dziękujemy obsłudze sklepu za pomoc i zrozumienie. Teraz będzie najważniejsze (i trochę paradoksalne). Wracamy do domu, wchodzimy na forum i kupujemy wybrany telewizor od jego moderatora, który oprócz moderowania całkiem przypadkiem ma też domową hurtownię RTV. Poza tym on wie najlepiej i wybierze najlepszy egzemplarz w najlepszej cenie. Jego wdzięczność i sympatia w pakiecie. Zostajemy pretorianami moda i jesteśmy Pro…
Zakładając, że nie mamy więcej czasu na szukanie, dziękujemy obsłudze sklepu za pomoc i zrozumienie. Teraz będzie najważniejsze (i trochę paradoksalne). Wracamy do domu, wchodzimy na forum i kupujemy wybrany telewizor od jego moderatora, który oprócz moderowania całkiem przypadkiem ma też domową hurtownię RTV. Poza tym on wie najlepiej i wybierze najlepszy egzemplarz w najlepszej cenie. Jego wdzięczność i sympatia w pakiecie. Zostajemy pretorianami moda i jesteśmy Pro…
Kiedy wszystko jest już na swoim miejscu, telewizor wisi na ścianie, a kino
domowe podłączone, nie włączamy telewizora, tylko dzwonimy po serwis
kalibracyjny.
To taka nowa profesja, która polega na obwoźnej kalibracji telewizora. W skrócie jest to pan z urządzeniem, który za parę marnych stów ustawi nam optymalne kolory, ich saturację, ostrość, kontrast itp. Optymalne„zdaniem” sprzętu, jaki pan ze sobą przywiózł. Sprzęt swymi czujnikami obmaca wasz odbiornik jak ruski celnik nastolatkę.
Usługa tania nie jest, a efekt po kalibracji może nas zniesmaczyć, ale niech pociesza nas myśl, że teraz w kwestii odbiornika TV naprawdę jesteśmy profesjonalistami. I na zwykłych ludzi, którzy po prostu wchodzą do sklepu po telewizor, kupują i wychodzą z nim pod pachą, będziemy odtąd patrzeć z wyższością.
A co ze mną i moim zakupem?
Od czytania coraz to nowszych rewelacji w temacie kalibracji, śledzenia bad pixeli, ciągle zmieniających się rankingów marek i modeli dostałem bólu głowy. Darowałem sobie jego kupno na jakiś czas.
Kiedyś, będąc przypadkiem w sklepie, zauważyłem odbiornik, który wyraźnie mnie zaczepiał. Jakby uśmiechał się kokieteryjne, wabił kolorami i szeptał – take me Darling… Take me home...
Trochę się opierałem, ale tylko trochę. Jeszcze tylko porównałem go z innymi wiszącymi obok i po prostu kupiłem. Jak cham ze wsi.
Powiem wam na ucho, że nie zmieniałem ustawień fabrycznych, bo obraz, który mam, jest według osobistych gałek ocznych idealny. Wiem, zachowałem się jak kompletny amator. Jest mi wstyd, ale są rzeczy ważniejsze od ciągłego grzebania w telewizorze. Na przykład oglądanie dobrych filmów...
Matko! Uchroniłem się przed linczem... Ciekawe, co by zrobili forumowicze przeczytawszy moje kryteria (niedawno kupiłem - o zgrozo! - telewizoro-monitor). No więc są następujące: cena do 1000 zł, tuner TV, wejście RGB, co najmniej 20 rat, zamówienie przez internet z dostawa do domu... Strach pomyśleć... Mam lupę, ale boję się jej użyć - z daleka nie widać, że coś ewentualnie może być nie tak...
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji: to co z tym bograczem?!?!?!
Szczęściarz...
UsuńA kto pyta o bogracz? :)
ja kupiłem telewizor sony led kdl-50w808c i jak do tej pory jestem bardzo zadowolony.
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wiecie ale można sobie podnieść jakość dźwięku, zmienić go nieco kupując subwoofer. Taki na https://www.oleole.pl/subwoofery.bhtml mam już upatrzony. Przy muzyce obniża tony, ciekawy efekt to daje, a przy oglądaniu filmów brzmienie jest ciekawe. Kto przywiązuje wagę do jakości dźwięku będzie chciał coś takiego mieć.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam się na nowoczesnych technologiach a będę musiała kupić sobie dobrej jakości telewizor. Widziałam philips 75 cali w dość rozsądnej cenie i wydaje mi się, że byłby dla mnie dobry. Wielkością pasowałby do pokoju dziennego.
OdpowiedzUsuń