… szarpałbym kobietę jak Jehowa klamkę…
W świecie damskich zapachów poruszam się jak Stevie Wonder w galerii sztuki współczesnej. Do niedawna mało mnie interesowało, czym aktualnie pachnie kobieta, byle by nie śmierdziała dusząco-kwieciście jak ruska przekupka w Sylwestra.
W swoim egocentryzmie skupiałem się na męskich woniach. Owszem, nieraz czułem mniej lub bardziej przyjemne pierdki, ale nie na tyle przyjemne, żeby oszaleć i dostać parę lat za usiłowanie gwałtu.
Aż nadszedł dzień, który nadejść musiał. Moja nozdrza, napełniły się woniami tak cudownymi, że dziś muszę się tym podzielić.
To było tytułem wstępu. Czas na konkrety.
Lanvin Eclat d`Arpege
Jako pierwszy potargał mi mosznę i dlatego od niego
zaczynam.
Prawdziwy afrodyzjak. Eclat miota moimi żądzami na wszystkie strony. Zapach lekki, ale przez mój nos wyczuwalny pod wiatr z kilku wiorst.
Jest lekko kwiatowy, troszkę owocowy, ale potem żarty się kończą, bo do gry wchodzi cudne piżmo. A ja kocham piżmo. Całość działa na mnie jak.....ech... Aż mi się lędźwie bezwolnie kołyszą. Tak ta cholera na mnie działa…
Prawdziwy afrodyzjak. Eclat miota moimi żądzami na wszystkie strony. Zapach lekki, ale przez mój nos wyczuwalny pod wiatr z kilku wiorst.
Jest lekko kwiatowy, troszkę owocowy, ale potem żarty się kończą, bo do gry wchodzi cudne piżmo. A ja kocham piżmo. Całość działa na mnie jak.....ech... Aż mi się lędźwie bezwolnie kołyszą. Tak ta cholera na mnie działa…
Trussardi Delicate Rose
Jak nie znoszę róży w zapachach, tak ta, podana w Trussardim brzmi pięknie. Ona sobie jest i zalotnie puszcza do mnie oczko. W
zasadzie gra główną rolę w tym "filmie", ale nie próbuje robić za
mega gwiazdę. Jest naprawdę Delicate. Seksowny, a w zasadzie
bardziej zalotny Trussardi powoduje, że
mogę go wąchać bez końca.
Subtelny i baaaaaardzo kobiecy. Cholernie udany zapach. No i flakon, który pięknie pasuje do całości. Jeden z najlepszych damskich zapachów, jakie ostatnio udało mi się poznać. Brawa na stojąco...
Subtelny i baaaaaardzo kobiecy. Cholernie udany zapach. No i flakon, który pięknie pasuje do całości. Jeden z najlepszych damskich zapachów, jakie ostatnio udało mi się poznać. Brawa na stojąco...
Narciso Rodriguez For Her
O mamo. Toż to cudo...
Okazało się, że kiedyś, gdzieś wąchałem Narciso dla pań, ale niespecjalnie
mnie ujął. A tylko dlatego, że wąchałem wersję różową, EDP.
Spróbowałem czarnego Narciso w formie wody toaletowej i... zaliczyłem opad szczeny.
Sam używam męskiego Narciso i jego niespotykanego w innych zapachach bukietu mokrego betonu, ziemniaków w piwnicy i fiołka. W damskiej wersji na samym początku czuć echa tego betonu, ale krótko.
Potem jest ciepło, elegancko, bardzo współcześnie, lecz wciąż lekko fiołkowo.
Wszystko razem powoduje, że „beton z fiołkiem” cały czas pozostaje zapachem uwodzicielskim i tak cholernie przytulnym, że aż chce się zasnąć na kobiecym parapecie/dekolcie dyskretnie zroszonym Narciso for her. Zwłaszcza wtedy, kiedy do gry wchodzi nad wyraz ponętne "Narcyzowe" piżmo.
Całość zamknięto w niepowtarzalnym, a przy tym pięknym, typowym dla marki Rodrigueza flakonie, i choć kosztuje to niemało, zdecydowanie warto to mieć, rozsiewać przepiękne akordy, i doprowadzać facetów do szaleństwa...
Guerlain Shalimar Parfum Initial
Spróbowałem czarnego Narciso w formie wody toaletowej i... zaliczyłem opad szczeny.
Sam używam męskiego Narciso i jego niespotykanego w innych zapachach bukietu mokrego betonu, ziemniaków w piwnicy i fiołka. W damskiej wersji na samym początku czuć echa tego betonu, ale krótko.
Potem jest ciepło, elegancko, bardzo współcześnie, lecz wciąż lekko fiołkowo.
Wszystko razem powoduje, że „beton z fiołkiem” cały czas pozostaje zapachem uwodzicielskim i tak cholernie przytulnym, że aż chce się zasnąć na kobiecym parapecie/dekolcie dyskretnie zroszonym Narciso for her. Zwłaszcza wtedy, kiedy do gry wchodzi nad wyraz ponętne "Narcyzowe" piżmo.
Całość zamknięto w niepowtarzalnym, a przy tym pięknym, typowym dla marki Rodrigueza flakonie, i choć kosztuje to niemało, zdecydowanie warto to mieć, rozsiewać przepiękne akordy, i doprowadzać facetów do szaleństwa...
Guerlain Shalimar Parfum Initial
O ile klasyczny Shalimar jedzie mi już śmiercią, ten robi na mnie naprawdę spore wrażenie.
W porównaniu z ciocią Shalimar młodziutka Initial jest bardzo współczesna. Nosi dżinsy, trampki i t-shirty, nie zatracając przy tym klasy Guerlain'a.
Odbieram go jako coś cholernie eleganckiego i uwodzicielskiego, a kobietę pachnącą nim jak "nie dla psa kiełbasa". Po prostu klasowa woń i żadna biało-kozaczna niunia dresa raczej po niego nie sięgnie... Nie tylko, z powodu ceny.
Podsumowując – drogi i świetny, a to nie zawsze idzie w parze. Tym razem się udało i to bardzo…
Dolce&Gabbana Light Blue
W porównaniu z ciocią Shalimar młodziutka Initial jest bardzo współczesna. Nosi dżinsy, trampki i t-shirty, nie zatracając przy tym klasy Guerlain'a.
Odbieram go jako coś cholernie eleganckiego i uwodzicielskiego, a kobietę pachnącą nim jak "nie dla psa kiełbasa". Po prostu klasowa woń i żadna biało-kozaczna niunia dresa raczej po niego nie sięgnie... Nie tylko, z powodu ceny.
Podsumowując – drogi i świetny, a to nie zawsze idzie w parze. Tym razem się udało i to bardzo…
Dolce&Gabbana Light Blue
O ile męską wersję Light Blue uważam za nieporozumienie, ta jest viagrą w
płynie.
Niby kwiatowy niby słodki, ale przede wszystkim uwodzicielski. Trochę zdziwiłem się, czytając, że to zapach oklepany, bo mi zdarzyło się poczuć go w tłumie zaledwie parę razy.
Nie wdając się w meandry konstrukcji Light Blue, czuję wyłącznie pociągający mnie magnes. Może dlatego, że przypomina mi męskie Burberry The Beat, który bardzo lubię?
Niby kwiatowy niby słodki, ale przede wszystkim uwodzicielski. Trochę zdziwiłem się, czytając, że to zapach oklepany, bo mi zdarzyło się poczuć go w tłumie zaledwie parę razy.
Nie wdając się w meandry konstrukcji Light Blue, czuję wyłącznie pociągający mnie magnes. Może dlatego, że przypomina mi męskie Burberry The Beat, który bardzo lubię?
I to wszystko na dziś.
W następnym odcinku omówię moje preferencje dotyczące kształtów piersi i pośladków, oraz opowiem wam, jak w wieku trzynastu lat wraz z pewnym księdzem, w wilgotnej piwnicy zgłębialiśmy tajemnice naszej płci...
Żartowałem oczywiście. Jeszcze nie wiem, co będzie. Każdy dzień przynosi tak wiele tematów...