Czyli fenomen „szpitalnego kina”
http://stayfly.pl/wp-content/uploads/2014/10/bogowie-tomasz-kot.jpg |
To jeden z filmów przegapić po prostu mi nie wypadało. Szum medialny, klimatyczny trailer, a przede wszystkim rekomendacja bliższych i dalszych
znajomych, którzy po jego obejrzeniu określali go jako „genialny”, dodatkowo
zaostrzały mój apetyt.
W końcu stało się. „Bogów” nabyłem w
kiosku zapakowane w „Gazetę Wyborczą”, a
wieczorem odpaliłem go, i zanurzyłem się
w świecie służby zdrowia czasów komuny.
Uczciwie stawiając sprawę, przyznam, że do „Bogów” podszedłem z pewnym uprzedzeniem,
jak zwykle w przypadku produkcji „zbiorowo olśniewających” i "powszechnie genialnych". Już tak mam.
Moją wrodzoną czujność i obawy spotęgował opis filmu - „Opowieść o buntowniku, który rzucił
wyzwanie naturze, władzy i własnym ograniczeniom”.
Zajechało mi Wincentym Pstrowskim...
http://i.iplsc.com/rok-1947-przodownik-pracy-wincenty-pstrowski-fedruje-wegiel/0002O22U0JPYPOBH-C116-F4.jpg |
Zawód lekarza jest zawodem specyficznym, i rzeczywiście bliżej do miana bycia
bogiem lekarzowi, niż właścicielowi budy z kebabem, choć nieświeży kebab podobnie
jak kiepski lekarz zabić może…
Ogólnie rzecz biorąc, filmy, których akcja toczy się w szpitalach czy choćby
przychodniach, od dawna cieszyły się i cieszą niezwykłą estymą wśród publiczności.
Głównie damskiej. Długo zastanawiałem się nad przyczyną tego fenomenu, a po
obejrzeniu paru odcinków „Ostrego dyżuru” i paru podobnych produkcji doszedłem
do wniosku, że główną zasługą tej popularności jest babska ciekawość w
zaglądaniu do zakrwawionych trzewi, patrzenie na rozerwane kończyny i pokiereszowane twarze. Kobiety
lubią krew i przystojnych lekarzy. To pewne…
http://i.wp.pl/a/f/film/033/87/80/0048087.jpg |
Nie licząc pól bitewnych, szpital jest miejscem, gdzie o dramatyzm
najłatwiej. Jasna sprawa.
Nawet kiedy filmowi lekarze grają akurat w warcaby, bądź uprawiają seks z salową w schowku na mopy, muszą liczyć się z tym, że w najbardziej niespodziewanym momencie aparat robiący "pik, pik", zaczyna robić coraz dłuższe "piiiiiiiiiik".To oznacza, że pacjentowi spod trójki pęka właśnie śledziona, a świeżo zoperowanej pacjentce serce albo inny organ. W takich filmach chwile spokoju są pozorne, i są przerywnikami pomiędzy zawałami, udarami i krwotokami. Krew, z plaskiem upadające na podłogę jelita i strach są, i zawsze będą fotogeniczne.
http://cdn.ebaumsworld.com/picture/TheMadKnight/DSC05143.JPG |
Troszkę inaczej jest z filmem „Bogowie”. To film biograficzny, a opisywane tu zdarzenia mniej
lub bardziej ubarwiane, istniały naprawdę, i nie brak tu dramatyzmu. Fajnie, że pokazując Religę, reżyser nie przesłodził jego postaci. Tytułowi bogowie jarają jak smoki, nie stronią od alkoholu i miewają kaca...
Akurat lubię filmy biograficzne, a w dodatku, przypadkiem otarłem się o "Boga" siedząc kiedyś z profesorem Religą przy jednym (restauracyjnym) stole, dlatego przyjemność z oglądania filmu miałem niejako szczególną.
Zdaję sobie sprawę, że recenzent ze mnie taki, jak z koziej dupy klarnet, dlatego podzielę się wrażeniami „przeciętnego oglądacza, który właśnie wyszedł z kina".
Wrażenie pierwsze – to naprawdę dobry, sprawnie zrobiony film. Ma ostre tempo i lepiej od razu przed seansem warto zaopatrzyć się w kawę, herbatę, colę, orzeszki, popcorn, kabanosy, nocnik (niepotrzebne skreślić), bo mielizn i dłużyzn na próżno tu szukać.
Wrażenie drugie – klimat i realizm.
Kiedy patrzyłem na lekarzy jarających Carmeny w szpitalu przed i po operacji, na korytarzach i pokojach, ze wzruszenia zakręciła mi się łezka. Bo choć palenie szkodzi „tobie i innym”, to sceny te przypomniały mi, jak wiele było „małej” wolności w czasach ogólnego zniewolenia. W dzisiejszych czasach Religa prawdopodobnie straciłby pracę z powodu niewinnego szluga palonego ukradkiem w kiblu…
Akurat lubię filmy biograficzne, a w dodatku, przypadkiem otarłem się o "Boga" siedząc kiedyś z profesorem Religą przy jednym (restauracyjnym) stole, dlatego przyjemność z oglądania filmu miałem niejako szczególną.
Zdaję sobie sprawę, że recenzent ze mnie taki, jak z koziej dupy klarnet, dlatego podzielę się wrażeniami „przeciętnego oglądacza, który właśnie wyszedł z kina".
Wrażenie pierwsze – to naprawdę dobry, sprawnie zrobiony film. Ma ostre tempo i lepiej od razu przed seansem warto zaopatrzyć się w kawę, herbatę, colę, orzeszki, popcorn, kabanosy, nocnik (niepotrzebne skreślić), bo mielizn i dłużyzn na próżno tu szukać.
Wrażenie drugie – klimat i realizm.
Kiedy patrzyłem na lekarzy jarających Carmeny w szpitalu przed i po operacji, na korytarzach i pokojach, ze wzruszenia zakręciła mi się łezka. Bo choć palenie szkodzi „tobie i innym”, to sceny te przypomniały mi, jak wiele było „małej” wolności w czasach ogólnego zniewolenia. W dzisiejszych czasach Religa prawdopodobnie straciłby pracę z powodu niewinnego szluga palonego ukradkiem w kiblu…
http://d.wiadomosci24.pl/g2/09/76/ec/312629_1410517242_5a5d_p.jpeg |
Wrażenie trzecie – Tomasz Kot. Nie wiem, czy jest sens rozpisywania się na temat jego gry aktorskiej, bo przyłączyłem się do „chóru zauroczonych”. On nie zagrał Religę. On tu jest Religą…
http://img.interia.pl/rozrywka/nimg/w/l/postac_Zbigniewa_Religi_6493987.jpg |
Moja ocena końcowa – Bardzo dobry film
A dlaczego niegenialny?
Bo po obejrzeniu genialnego filmu jestem odrętwiały z wrażeń, jakie przed chwilą spłynęły na mnie z ekranu. Nierzadko zszokowany, czasem poruszony, lub zmasakrowany niezwykłymi obrazami, wbity w fotel, mam problem, żeby z niego wstać.
A dlaczego niegenialny?
Bo po obejrzeniu genialnego filmu jestem odrętwiały z wrażeń, jakie przed chwilą spłynęły na mnie z ekranu. Nierzadko zszokowany, czasem poruszony, lub zmasakrowany niezwykłymi obrazami, wbity w fotel, mam problem, żeby z niego wstać.
„Bogowie” tak silnych wrażeń mi nie dostarczyli, ale dwie godziny życia, jakie mu poświęciłem, uważam za dobrze spożytkowane, choć w fotel wbity się nie czułem. Być może potrzebuję silniejszych bodźców, albo mam przytępioną wrażliwość...
Dostrzegam jednakże, że polskie kino dotąd nasycone głupawymi „Kacami” i "Zjazdami integracyjnymi" powoli zaczyna podnosić się z podłogi.
Dostrzegam jednakże, że polskie kino dotąd nasycone głupawymi „Kacami” i "Zjazdami integracyjnymi" powoli zaczyna podnosić się z podłogi.
Trzeba było kilkudziesięciu lat, żeby pojąć, że kopiowanie amerykańskich
produkcji zwłaszcza przy bardzo skąpym budżecie, bardziej śmieszy niż porusza, a
przykład „Bogów”, czy nagrodzonej właśnie Oskarem „Idy” wskazuje, że widzom wcale
nie przeszkadza brak fajerwerków, i to, że główny bohater nie strzela z
kałacha, ale jeździ dużym fiatem lub leciwym
wartburgiem zamiast bajeranckim
jeepem.
Najważniejsza jest opowieść. Ciekawie pokazana i dobrze zagrana.
Nareszcie…
http://img.interia.pl/rozrywka/nimg/9/e/Tomasz_Kot_scenie_filmu_6282725.jpg |
Kolejny swietny film biograficzny z Kotem. Najperw Rysiek Riedel, teraz Religa - obie kreacje rewelacyjne. Film godny polecenia.
OdpowiedzUsuńTo prawda...
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie kilka dni temu obejrzałam ten film. Opornie ciągnęło mnie przed odbiornik telewizyjny, bo sieczka telewizyjna i jakoś polskich filmów paraliżuje moje zmysły. Na pewno nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu :P ale Bogowie naprawdę mnie pozytywnie zaskoczył- właśnie ten realizm fajek, ta specyfika szpitali z tamtych czasów (bądź co bądź niektóre do tej pory tak wyglądają) no i fenomenalny Kot, który chyba jest stworzony do ról pijackich ;)
Pozdrawiam :)