Rzecz o seksie w butelce...
Czy ktoś mógłby podać mi listę najbardziej seksownych męskich zapachów?
Setki razy czytałem takie posty na forach zapachowych, i oczami wyobraźni widzę zakompleksionego młodzieńca z łojotokiem, któremu najwyraźniej nie wychodzi z płcią przeciwną.
Setki razy czytałem takie posty na forach zapachowych, i oczami wyobraźni widzę zakompleksionego młodzieńca z łojotokiem, któremu najwyraźniej nie wychodzi z płcią przeciwną.
W odpowiedzi pada tyle marek i ich
„modeli”, że trudno tak naprawdę wybrać ten, który każdą laskę powali na kolana
i każe jej przepraszać, że była tak durna i prymitywna, że wcześniej nas nie
zauważała.
Gdyby to było takie proste, fabryki prezerwatyw pracowałyby pełną parą, a biura
matrymonialne padałyby jak muchy. Owszem, producenci perfum wyłażą ze skóry i wmawiają klientom, że każdy z nich po jednym psiku zmieni się w George’a Clooney, ale na mnie to jakoś nie działa, bo mimo całej
baterii zapachów, dziwnym sposobem pozostałem sobą…
Nie uwierzę, że w świecie ludzi istnieją magiczne feromony, które największego, ćwoka zmienią w seksbombę.
Przypisywanie pewnym składnikom taką moc, są tylko chwytem marketingowym. Zapach sam w sobie nie będzie seksownym bez
udziału odpowiedniego jego „nosiciela”.
Jeśli osobnik pozbawiony jest seksapilu, ma zęby w kolorach jesieni, co chwilę odbija mu się wczorajszym śledziem, a spod pach wali mu jak z szamba, nie pomoże ani pachnący kokosem żel na łbie, ani tatuaż ze smokiem, a tym bardziej Chanel Allure.
Natomiast czuję, że stary, łysy Sean Connery skropiony kioskowym płynem ogórkowym po goleniu, pachniał będzie lepiej niż ja, po użyciu Fahrenheita.
Dla wybrańców z "wrodzonym" seksapilem w rodzaju Seana zapach jest tylko dodatkiem, taką kropką nad „i”.
Jeśli osobnik pozbawiony jest seksapilu, ma zęby w kolorach jesieni, co chwilę odbija mu się wczorajszym śledziem, a spod pach wali mu jak z szamba, nie pomoże ani pachnący kokosem żel na łbie, ani tatuaż ze smokiem, a tym bardziej Chanel Allure.
Natomiast czuję, że stary, łysy Sean Connery skropiony kioskowym płynem ogórkowym po goleniu, pachniał będzie lepiej niż ja, po użyciu Fahrenheita.
Seksowność to niekoniecznie dwa metry wzrostu, kaloryfer,
czy modne ciuchy. Często wystarczają drobiazgi. Spojrzenie, timbre głosu,
czy ładny chód. Kobiety wymagające, tzw. trudne będą zwracały uwagę na inne
przymioty. Bardziej ducha, niż ciała, choć zawsze będą zwracają uwagę na higienę.
Mówi się, że największym afrodyzjakiem dla takich kobiet, jest inteligencja partnera.
Z kolei dla Andżeliki z dyskoteki będzie to na przykład gładko ogolona moszna.
Oczywiście, łatwiej jest ogolić sobie mosznę, niż być inteligentnym, ale nie na genitaliach chciałbym się skupić.
Mówi się, że największym afrodyzjakiem dla takich kobiet, jest inteligencja partnera.
Z kolei dla Andżeliki z dyskoteki będzie to na przykład gładko ogolona moszna.
Oczywiście, łatwiej jest ogolić sobie mosznę, niż być inteligentnym, ale nie na genitaliach chciałbym się skupić.
Czytając listę kobiecych preferencji męskich wód, bardzo
często przewija się motyw – „mam z tym zapachem miłe wspomnienia”. I to chyba
jest kwintesencją seksowności zapachów. Zapach działa na zasadzie kojarzenia go
z miłą chwilą, czy miłosną przygodą. Nieistotnym jest, czy było to CK
One, czy Fahrenheit. Zapach w tym wypadku staje się katalizatorem wspomnień.
Owszem, Fahrenheit czy Armani Code zwłaszcza wieczorową porą, mają większe szanse na zainteresowanie niż Wars,
ale nawet jeśli dziewczynie zapach przypadnie do gustu, trzeba wziąć pod uwagę
ewentualność, że sam zapach się spodoba, my już niekoniecznie.
Komuś, kto nie jest atrakcyjny w ogóle, nie pomoże żaden zapach. Pozostaje znaleźć równie nieatrakcyjną połowicę, z podobnymi problemami, a pieniądze odkładane na cudowny eliksir piękności przeznaczyć na karuzelę i galaretkę z bitą śmietaną w niedzielne popołudnie. Lub przybić dywan na ścianę, i popracować nad klatą. Kobiety zdobywa się różnymi sposobami, nie tylko zapachem.
A laski podobno lubią szerokie, umięśnione klaty...
Żeby nie było tak smutno, wywód mój zakończę optymistycznym akcentem.
Bo jest taki zapach, który zmiękczy w zasadzie każdą kobietę. Żeby działał, nie musisz być ani piękny, ani inteligentny. Wystarczy być bogatym. Za to jednego możecie być pewni.
Zapach ten nigdy im się nie znudzi...
Bo jest taki zapach, który zmiękczy w zasadzie każdą kobietę. Żeby działał, nie musisz być ani piękny, ani inteligentny. Wystarczy być bogatym. Za to jednego możecie być pewni.
Zapach ten nigdy im się nie znudzi...
Jak dla mnie 100% racji.
OdpowiedzUsuńA tak jako ciekawostka - jestem maniakiem perfum od zawsze. A w rozmowie z moimi 2 bylymi kobitkami, dowiedzialem sie, za najbardziej zapadl im w pamieci zapach mimo , ze uzywalem tez perfum, i to niezlych) mojego deo w sztyfcie Old Spice White Water ( uzywany oczywiscie na umyte cialo ;) ).
Pozdrawiam
W moim przypadku (w czasach licealnych) wymiatałem wodą toaletową Bourjois Vetyver kupowaną w Pewexie. Na wspomnienie tego ciemnozielonego flakonu oblewam się rumieńcem... :)
UsuńPozdrówki